Gowin zaprzecza też, aby Tusk chciał uczynić go szefem komisji konstytucyjnej, by odsunąć go od prac nad ustawą regulującą kwestię in vitro. - Jestem pracowitym człowiekiem i zapewniam, że poradzę sobie z łączeniem pracy nad konstytucją i ustawą bioetyczną. Nie czuję się odsuwany od tego tematu. Przypominam, że moje opinie nie należą do najskrajniejszych, o wiele bardziej konserwatywny jest np. minister Jacek Rostowski, który opowiada się za całkowitym zakazem tej metody - podkreśla. I dodaje, że jego opinii na temat in vitro nie zmienia fakt przyznania Nagrody Nobla lekarzowi, który się tą metodą zajmuje. - Nie mam kompleksu papugi i uważam, że Polska nie musi się ślepo wpatrywać w to, co się dzieje w Europie Zachodniej. Przeciwnie, pod wieloma względami możemy być wzorem do naśladowania dla tejże Europy. Takim wzorem może być choćby preambuła do polskiej konstytucji albo, z innej beczki, polityka gospodarcza w latach 2008-2009, kiedy poszliśmy całkowicie pod prąd gospodarczej poprawności, która nakazywała pompować setki miliardów euro w gospodarkę - tłumaczy poseł PO.
"Polska The Times", arbGowin: PO to dla mnie powabna dziewczyna
Dodano: / Zmieniono:
Jarosław Gowin z PO nie zgadza się z diagnozami Janusza Palikota i Kazimierza Kutza. - Dla mnie PO jest nadal powabną dziewczyną, a nie dupowatą ciotką. Nie widzę żadnego przesunięcia PO w prawo - przekonuje w rozmowie z "Polską The Times". Zapewnia również, że mimo prawdopodobnego kierowania sejmową komisją konstytucyjną nie porzuci problematyki zapłodnienia in vitro.
Gowin, który ma stanąć na czele sejmowej komisji konstytucyjnej tłumaczy, że PO zdecydowała się podjąć debatę nad zmianą konstytucji mimo braku niezbędnej do jej uchwalenia większości ponieważ "trzeba uregulować relację Polska-UE". - Takiego rozdziału brakuje w obecnej konstytucji, jako że powstała ona w 1997 r., kiedy Polska pozostawała jeszcze poza Unią. Co do tego, że jest najwyższy czas, by te relacje uregulować konstytucyjnie, jest zgoda wszystkich sił parlamentarnych - tłumaczy Gowin. I dodaje, że pojawienie się tego tematu nie jest działaniem propagandowym, a jej prace i tak skończą się na niczym. - Jeśli zostanę przewodniczącym, nie będę sobie zaprzątał głowy pytaniem, ile czasu zostało do wyborów, tylko będę chciał, by ta komisja miała jak największy dorobek, tak byśmy mogli sięgnąć do niego w przyszłej kadencji - podkreśla. Dodaje, że liczy na współpracę z PiS w tej materii.