Sejm poparł decyzję o wysłaniu polskiego kontyngentu wojskowego do Afganistanu. Zastrzeżenia zgłaszały jedynie Samoobrona i Liga Polskich Rodzin.
"Tym, być może skromnym w skali militarnej, udziałem potwierdzamy że jesteśmy po właściwej stronie; jesteśmy przekonani, że opinia publiczna dobrze przyjmie fakt, że rząd zareagował zdecydowanie" - powiedział w imieniu SLD Jerzy Jaskiernia.
Bronisław Komorowski (PO) zaapelował o uzgodnienia dotyczące polskiej misji z rządem Mohammada Rabbaniego. "Ambasador tego rządu udziela wypowiedzi, które świadczą, że nie wszystkie kwestie zostały wyjaśnione. Może to być ryzyko dla polskich żołnierzy" - przestrzegał.
Marek Jurek z PiS, który także poparł decyzję rządu, przypomniał, że zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Europie pomogło odzyskać Polsce niepodległość; USA wspierały też "Solidarność".
Udział polskich żołnierzy w operacji antyterrorystycznej jest zgodny z polską racją stanu - ocenił Andrzej Aumiller z UP. Wzywał do utworzenia dobrze wyszkolonej i dobrze opłacanej armii zawodowej.
Szef Samoobrony Andrzej Lepper, mimo że nazwał zamachy 11 września bandyckimi, uważał, że czas zastanowić się nad ich przyczynami, nad skutkami globalizacji i różnic między północą a południem. "Czy my, jako Polska, mamy za dużo pieniędzy? Operacja pochłonie 30 milionów złotych. Nikt nam tego nie zwróci. Póki co, Polska na NATO nic nie zarobiła. Jesteśmy i będziemy w NATO, ale proszę o więcej rozwagi i rozsądku" - apelował.
Zdaniem Marka Kotlinowskiego (LPR), sytuacja Polski nie wymagała nagłej decyzji o wysłaniu żołnierzy. "Nie możemy się pogodzić z pochopnym szafowaniem polską krwią". Narzekał, że Sejm został postawiony przed faktem dokonanym. Ubolewał, że decyzja nie została uzgodniona z rządem Afganistanu. "Zwracamy się do rządu i narodu afgańskiego o traktowanie wojsk polskich jako sojusznika, a nie agresora czy wroga" - mówił Kotlinowski.
Minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz podkreślił, że rząd "zrobi wszystko, aby poziom ryzyka, jaki obiektywnie jest związany z zaangażowaniem w działania antyterrorystyczne, nie był podwyższony w wyniku niedopełnienia niezbędnych działań politycznych i dyplomatycznych".
em, pap
Czytaj też: Chodźcie z nami, na Kandahar!
Bronisław Komorowski (PO) zaapelował o uzgodnienia dotyczące polskiej misji z rządem Mohammada Rabbaniego. "Ambasador tego rządu udziela wypowiedzi, które świadczą, że nie wszystkie kwestie zostały wyjaśnione. Może to być ryzyko dla polskich żołnierzy" - przestrzegał.
Marek Jurek z PiS, który także poparł decyzję rządu, przypomniał, że zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Europie pomogło odzyskać Polsce niepodległość; USA wspierały też "Solidarność".
Udział polskich żołnierzy w operacji antyterrorystycznej jest zgodny z polską racją stanu - ocenił Andrzej Aumiller z UP. Wzywał do utworzenia dobrze wyszkolonej i dobrze opłacanej armii zawodowej.
Szef Samoobrony Andrzej Lepper, mimo że nazwał zamachy 11 września bandyckimi, uważał, że czas zastanowić się nad ich przyczynami, nad skutkami globalizacji i różnic między północą a południem. "Czy my, jako Polska, mamy za dużo pieniędzy? Operacja pochłonie 30 milionów złotych. Nikt nam tego nie zwróci. Póki co, Polska na NATO nic nie zarobiła. Jesteśmy i będziemy w NATO, ale proszę o więcej rozwagi i rozsądku" - apelował.
Zdaniem Marka Kotlinowskiego (LPR), sytuacja Polski nie wymagała nagłej decyzji o wysłaniu żołnierzy. "Nie możemy się pogodzić z pochopnym szafowaniem polską krwią". Narzekał, że Sejm został postawiony przed faktem dokonanym. Ubolewał, że decyzja nie została uzgodniona z rządem Afganistanu. "Zwracamy się do rządu i narodu afgańskiego o traktowanie wojsk polskich jako sojusznika, a nie agresora czy wroga" - mówił Kotlinowski.
Minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz podkreślił, że rząd "zrobi wszystko, aby poziom ryzyka, jaki obiektywnie jest związany z zaangażowaniem w działania antyterrorystyczne, nie był podwyższony w wyniku niedopełnienia niezbędnych działań politycznych i dyplomatycznych".
em, pap
Czytaj też: Chodźcie z nami, na Kandahar!