Marek Balicki, autor jednego z projektów regulujących kwestię zapłodnienia in vitro, przekonuje, że nie ważne czy jego projekt wygra - ważne, aby "przyjęte jak najlepsze rozwiązania dla pacjentów, dla tych, których dotknął problem niepłodności i jedyną szansą na posiadanie dziecka jest procedura in vitro". Były minister zdrowia w rozmowie z Polskim Radiem przekonuje, że zarówno jego projekt, jak i projekt Małgorzaty Kidawy-Błońskiej z PO "poprawią sytuację", podczas gdy projekt Jarosława Gowina "ograniczy dostęp do świadczeń".
- Nasz projekt jest taki jak ten główny nurt europejski, czyli takie procedury medyczne, które umożliwią, że wszyscy będą mogli korzystać, ci, którzy potrzebują, i że ta metoda będzie skuteczna - przekonuje poseł SLD. Jego zdaniem państwo nie może arbitralnie dzielić ludzi na tych, którzy mogą skorzystać z refundowanego in vitro i na tych, którzy nie mają takiego prawa (Gowin proponuje, by refundacja obejmowała tylko małżeństwa - przyp. red.). - In vitro jest metodą leczenia niepłodności, czyli jeśli to jest para, która nie zawarła związku małżeńskiego, a żyje z sobą dobrze, długo i w pełnej miłości, to dlaczego ma nie korzystać z procedury do leczenia? To tak, jakby ktoś chorował na raka i byśmy powiedzieli, że ma niebieskie oczy w związku z tym nie należy mu się leczenie. Albo przeszedł na rentę, płaci mniejsze składki, to też ma nie korzystać z prawa do leczenia. Każdy ma prawo do leczenia, kto jest dotknięty chorobą niepłodności - przekonuje Balicki.
Polskie Radio, arb
- W projekcie posłanki Kidawy-Błońskiej, który ma poparcie większości klubu Platformy Obywatelskiej, rozwiązania są podobne do naszych i podobne do tych, jakie funkcjonują w innych krajach europejskich. Tylko w czterech krajach w Europie z różnych przyczyn są takie trochę restrykcyjne przepisy - mówi Balicki i dodaje, że wiąże z projektem Kidawy-Błońskiej "umiarkowany optymizm". - Ustawa jest potrzebna, bo ten obszar powinien być uregulowany. Jest konieczne stworzenie gwarancji prawnych, że będzie jakość, bezpieczeństwo i nadzór, bo to jest wrażliwa dziedzina. I jest konieczne wdrożenie dyrektyw europejskich - podkreśla Balicki. Dodaje, że ma nadzieję iż "PO zrezygnuje z instrumentalnego traktowania ustawy o in vitro".
Więc zobaczymy, jak będzie. Czas wreszcie, żeby stanowienie prawa w Polsce miało jakieś cywilizowane ramy i było poważne, nie było zwodzeniem obywateli, bo jeszcze jesienią 2007 roku i pan premier, i pani minister zdrowia, pani minister Kopacz zapowiadali finansowanie ze środków publicznych, a jeszcze nie uregulowaliśmy tej podstawowej sprawy. Więc to troszkę studzi ten optymizm, ale trzeba być dobrej myśli.Polskie Radio, arb