Ustalono przyczyny
- Komisja techniczna ustaliła przyczyny techniczne, systemowe i przyczyny pośrednie sprzyjające katastrofie. Będzie to opublikowane po sformułowaniu przez stronę polską swoich uwag i opracowaniu na tej podstawie ostatecznej wersji raportu. Tak stanowi załącznik 13. do Konwencji Chicagowskiej - zapewnił Jermołow. Jak mówił, podczas prowadzenia postępowania przez MAK szczątki samolotu, które za ważny dowód w sprawie uznają także rosyjska i polska prokuratura, były w dyspozycji Komitetu. - Kiedy komisja techniczna otrzyma uwagi polskiej strony i będzie opublikowany raport, te dowody rzeczowe będą zwrócone Komitetowi Śledczemu Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej - powiedział Jermołow.
Według Jermołowa, nad dokumentem pracowała "wielka grupa" ekspertów cywilnych i wojskowych, w tym specjaliści z Rosji, Polski i USA. - Strona polska była zaznajomiona z materiałami - podkreślił. Ujawniono, że w raporcie MAK są m.in. sprawozdania z badań szczątków samolotu, rejestratorów w maszynie i na wieży kontrolnej, rezultaty eksperymentów na symulatorach automatycznych i komputerowych, a także ocena działań załogi Tu-154M oraz wieży kontroli lotów w Smoleńsku przeprowadzona przez ekspertów z dziedziny psychologii, lotnictwa i kontroli ruchu powietrznego.
Rozwinięcie wstępnego raportu
Przekazany Klichowi projekt stanowi rozwinięcie ustaleń zaprezentowanych w raporcie wstępnym MAK z 19 maja. MAK podał w nim m.in., że w kabinie pilotów były dwie postronne osoby; drzwi do kabiny podczas lądowania były otwarte; przy wylocie załoga nie miała informacji o pogodzie w Smoleńsku, a kontrolerzy lotu i załoga polskiego samolotu Jak-40, który lądował wcześniej, informowali Tu-154M o pogarszaniu się pogody. Szefowa MAK Tatiana Anodina powiedziała wtedy, że zbadana musi być jeszcze kwestia ewentualnego wywierania wpływu na załogę.
"Z wrakiem nie można było inaczej"
Wiceszef MAK odnosząc się do kwestii, kiedy ewentualnie szczątki samolotu mogłyby wrócić do Polski, odpowiedział, że pytanie to należy kierować do rosyjskiej prokuratury. - Rozumiem, że to pytanie interesuje polskie społeczeństwo - dodał i zapewnił, że MAK nie będzie przeciwko przekazaniu szczątków.
Jermołow sprzeciwił się twierdzeniom niektórych mediów, że wrak rozbitego pod Smoleńskiem polskiego samolotu jest źle zabezpieczony. "Teren lotniska jest chroniony. Oczywiście względy pogodowe mają znaczenie, ale nie było możliwości przeniesienia wraku do hangaru" - powiedział. Jak podkreślił wiceszef MAK, nie ma danych, by mówić, że ktoś niszczył wrak. Przyznał, że w celu przeniesienia dużych fragmentów maszyny i ułożenia ich w tzw. obrysie rosyjscy funkcjonariusze musieli je przecinać na mniejsze części.
zew, PAP