Kazimierz Kutz tłumaczy w rozmowie z "Polską The Times", że musiał zamknąć biuro poselskie po tym jak Marek Migalski oskarżył go o współodpowiedzialność za zbrodnię do jakiej doszło w Łodzi. - Wydał mnie, Palikota i Niesiołowskiego na egzekucję - denerwuje się znany reżyser.
Kutz przekonuje, że po wypowiedzi Migalskiego "zaczęły się telefony z pogróżkami". - Szefowa mojego biura była przerażona. W tej atmosferze ludzie różnie reagują, a mnie chodzi o pracowników, o ich bezpieczeństwo. Dlatego napisałem pismo do marszałka Sejmu z prośbą o techniczne zabezpieczenie biura - tłumaczy swoją decyzję Kutz.
Poseł zapowiada, że wraz z Januszem Palikotem konsultuje właśnie czy nie skierować sprawy do sądu. - Nie wiem, co się Migalskiemu stało. Czy chce na kolanach przeprosić prezesa, czy spadł z konia na głowę? - zastanawia się poseł.
Poseł zapowiada, że wraz z Januszem Palikotem konsultuje właśnie czy nie skierować sprawy do sądu. - Nie wiem, co się Migalskiemu stało. Czy chce na kolanach przeprosić prezesa, czy spadł z konia na głowę? - zastanawia się poseł.
arb, "Polska The Times"