Rzecznik łódzkiej prokuratury, prowadzącej śledztwo w sprawie zbrodni w biurze PiS, Krzysztof Kopania poinformował, że dyrektor biura poselskiego Stefana Niesiołowskiego została przesłuchana w tej sprawie. Nie chciał jednak ujawnić treści jej zeznań. - Są one obecnie weryfikowane - powiedział Kopania.
- Ta wiadomość mnie zmroziła, miałem wielkie szczęście - w ten sposób informację o wizycie Ryszarda C. w jego biurze skomentował Niesiołowski. - Jak pomyślę, że ten człowiek z pistoletem, z którego za godzinę zastrzelił człowieka, mnie szukał, to poczułem, że Pan Bóg mnie ochronił. To ja mógłbym te kule otrzymać. Nie sądzę, żeby przyszedł do mnie w przyjaznych zamiarach, on mnie szukał - powiedział Niesiołowski.
Wicemarszałek Sejmu podkreślił, że ta informacja pokazuje, iż całkowitym nonsensem było twierdzenie, że zabójstwo w Łodzi to był zamach polityczny, że był plan ukierunkowany na jedną partię polityczną, przeciw jednemu politykowi. - Jeśli taką konstrukcję przyjąć, to można powiedzieć, że pierwszym politykiem na liście łódzkiej byłem ja - powiedział polityk Platformy. Jak dodał, bardzo pochopne były twierdzenia polityków PiS, że zabójca był motywowany "rzekomą antypisowską nagonką". - On miał na liście przedstawicieli wszystkich partii parlamentarnych, z wyjątkiem PSL, ale jako pierwszy przyszedł do mnie - zaznaczył Niesiołowski.
PAP, arb