Czas się kończy
Nowe regulacje powinny wejść w życie do lata 2013 roku, kiedy wygaśnie stworzony wiosną tego roku ad hoc mechanizm stabilizacyjny dla państw strefy euro dotkniętych kryzysem zadłużenia. - Nie mamy zatem zbyt wiele czasu - ostrzegła Merkel. Wykluczyła, by za trzy lata Niemcy zgodziły się na przedłużenie obecnego mechanizmu, gdyby nie było zgody na zmiany traktatowe. Berlin, popierany przez Francję, postuluje również, by "w przypadku ciężkiego naruszenia przez państwo członkowskie podstawowych zasad unii gospodarczej i walutowej można było zawiesić prawo głosu tego państwa" - powiedziała Merkel, przyznając, że postulat ten budzi opór wielu państw Unii.
- Nie łudzę się. Przeforsowanie tego będzie bardzo trudne - przyznała. Żądania Niemiec budzą wątpliwości części państw UE oraz Komisji Europejskiej także z uwagi na trudności, jakie Unia miała z ratyfikacją Traktatu z Lizbony. - To, że niektórzy obawiają się oczywiście trudnej drogi zmiany traktatów, nie jest jeszcze żadnym argumentem przeciwko tej drodze - oceniła jednak Merkel. Jak powiedziała, kryzys finansowy w Grecji, który zagroził na początku roku stabilności strefy euro, był "kryzysem egzystencjalnym". - Nie ma jeszcze pewności, czy Europa faktycznie wyjdzie z niego trwale wzmocniona. Trzeba jeszcze uczynić decydujące kroki w tym kierunku - nie kiedykolwiek, lecz teraz - apelowała.
Jeden pakiet
Od zgody szczytu UE na zmiany traktatowe Merkel uzależniła poparcie dla opracowanych przez grupę roboczą pod kierownictwem van Rompuya nowych ram wzmocnienia dyscypliny budżetowej i zarządzania gospodarczego w UE. - To dla nas jeden pakiet - powiedziała. Niemiecka kanclerz broniła krytykowanego przez opozycję, a także niektóre kraje UE porozumienia francusko-niemieckiego zawartego w zeszłym tygodniu w Deauville. Zgodnie z tym kompromisem Merkel odstąpiła od postulatu, by sankcje dla niesubordynowanych członków strefy euro były nakładane automatycznie, bez zgody Rady UE. A w zamian prezydent Francji Nicolas Sarkozy poparł niemieckie żądania w sprawie zmian traktatowych. - To prawda, że porozumienie francusko-niemieckie nie jest wszystkim w Europie. Ale prawdą jest też, że bez takiego porozumienie wiele się nie uda - powiedziała.
"Merkel-nowicjuszka rozwścieczyła UE"
Kompromis z Deauville ostro skrytykowali przedstawiciele niemieckiej opozycji. Szef frakcji Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Frank-Walter Steinmeier zarzucił Merkel, że "dobiła targu" z prezydentem Francji, nie zważając na pozostałe kraje UE. - Obawiam się, że ten deal nie otworzył drzwi do porozumienia całej Unii, lecz je jeszcze utrudnił - powiedział Steinmeier. Jego zdaniem Merkel poszła na ustępstwa wobec Paryża, nie uzyskując wiele w zamian. Zdaniem szefowej frakcji Zielonych Renate Kuenast Merkel zachowała się jak "nowicjuszka w polityce europejskiej" i przez porozumienie z Sarkozym "rozwścieczyła wiele mniejszych państw UE" oraz zaszkodziła wizerunkowi Niemiec.
zew, PAP