"Odrzućmy socjotechnikę nienawiści"
- Marek Rosiak był dobrym człowiekiem, chciał służyć innym - mówił prezes PiS. Jak zaznaczył, Rosiak należał też do tych, którym "nowe czasy przyniosły wolność, ale przyniosły także bezrobocie i ból". - Ból, którego było zbyt wiele - dodał lider PiS. Kaczyński mówił, że można było iść inną drogą, która by "tego bólu społecznego przysporzyła znacznie mniej, a przysporzyła dużo więcej narodowych i indywidualnych sukcesów". - Ta droga została zakwestionowana przez dawną naszą formację, później przez Prawo i Sprawiedliwość i może właśnie to było źródło tego wybuchu - ocenił prezes PiS. Jak powiedział, był to wybuch "socjotechniki nienawiści, która zaczęła być stosowana jako socjotechnika władzy". - I jeśli można dziś o coś apelować, prosić, to o to, by ta socjotechnika, by ten sposób rządzenia został odrzucony, jednoznacznie, bez żadnych uników - podkreślił Jarosław Kaczyński.
Straszny rok dla Polski
Prezes PiS mówił, że 2010 rok zapisze się w historii Polski "w szczególny sposób". - To rok tragedii. Nie wiem już który raz przemawiam w tym roku na pogrzebie. Chciałbym, żeby tym razem przemawiać po raz ostatni - powiedział Kaczyński. Jak podkreślił, chciałby, aby ta "niepotrzebna śmierć, by to że inny z ludzi, którzy byli w lokalu PiS, tej śmierci uniknął niemalże cudem - by te dwa wydarzenia coś powiedziały, żeby były tym znakiem i żeby ten znak został zrozumiany przez tych, którzy powinni go zrozumieć".
- Musimy w naszym życiu społecznym, naszym życiu narodowym z czymś skończyć. Śmierć człowieka jest - jak ktoś powiedział - zawsze końcem całego świata. I nic nie zmieni tego faktu, że świat Marka Rosiaka się zakończył - podkreślił prezes PiS. - Ale jeśli ma być w tej śmierci jakiś sens głębszy, to powinniśmy wyciągnąć z niej wnioski - zaznaczył Kaczyński. Jak mówił, Marek Rosiak przeszedł do historii nie tylko Łodzi, ale do historii naszego kraju. - Wciąż wierzę, że ta historia potoczy się w kolejnych latach lepiej niż w tym strasznym 2010 roku - zakończył prezes PiS. Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego przyjęto długotrwałą burzą oklasków.
Wojciechowski: zabrakło "przepraszam"
- Zabrakło słów "przepraszam" i "żałuję". Bez tych dwóch słów wszelkie gesty znaczą niewiele - powiedział europoseł Janusz Wojciechowski podczas mszy żałobnej w intencji Marka Rosiaka. - Jest jeszcze czas, żeby te słowa zostały powiedziane przez tych, którzy powinni je powiedzieć - w imię sprawiedliwości i prawdy o tym co zdarzyło się w Łodzi i w imię tego, żeby otworzyć drogę do prawdziwego pojednania - mówił Wojciechowski. Marek Rosiak pracował jako asystent europosła Wojciechowskiego w łódzkim biurze PiS.
- Śmierć Marka Rosiaka przyszła tak nagle, że stajemy wobec niej w niedowierzaniu, w osłupieniu. Stawiamy sobie pytanie, jak to się mogło stać, że ten człowiek, tak serdeczny i ciepły, człowiek wielkiego serca, dobroci i miłości do ludzi, zginął w niepojętym akcie politycznej nienawiści - mówił Wojciechowski. Jak zaznaczył, Marek Rosiak pomagał ludziom, szukającym sprawiedliwości. - Biuro w którym pracował było zawsze otwarte, każdy mógł tam przyjść, nikt nie był pytany skąd pochodzi, z jakiej jest partii, jakie są jego sympatie, poglądy polityczne. Pytanie zawsze było jedno: "w czym trzeba pomóc?" - zaznaczył europoseł.
Tragiczny plon ziarna nienawiści
Zdaniem Wojciechowskiego nienawiść mordercy była adresowana do PiS. - To była nienawiść do znaku pod którym pracował Marek Rosiak - Prawa i Sprawiedliwości i ludzi z tym znakiem związanych. Ziarno nienawiści wydało krwawy, tragiczny plon - ocenił. - Złe słowa rzucone gdzieś w przestrzeni odbiły się, zamieniły w kule i ugodziły Marka Rosiaka śmiertelnym rykoszetem - dodał.
- Panie Marku, dziś żegna cię rodzina, żegnają cię przyjaciele, współpracownicy, koledzy z PiS, żegna cię Łódź, żegna cię cała Polska, żegna cię Europa - mówił Wojciechowski. - Żegnam cię z ciężkim sercem i z tą myślą bolesną, że gdybym cię nie prosił o współpracę w prowadzeniu moich poselskich spraw, może 19 października nie byłbyś w tym miejscu, w którym przyszła po ciebie śmierć. Wybacz - powiedział europoseł łamiącym się głosem.
Jednocześnie podkreślił, że Polacy powinni być sobie nie wrogami, ale braćmi, spierającymi się, ale szanującymi się nawzajem i razem dbającymi o nasz wspólny polski dom. - Bo ojczyznę mamy jedną, w tej ojczyźnie każdy z nas ma tylko jedno życie, w dodatku krótkie i kruche. Jeśli to zrozumiemy, ofiara życia i tragicznej śmierci marka Rosiaka nie pozostanie daremna - zaznaczył Wojciechowski.
Charakter polityczny
Zabójstwo Marka Rosiaka ma charakter polityczny; przyczyniły się do niego m.in. poziom debaty publicznej, agresja polityków, kampanie oszczerstwa - napisano w stanowisku NSZZ "Solidarność" odczytanym na zakończenie mszy żałobnej w intencji zabitego działacza PiS. "Komisja Krajowa NSZZ Solidarność przekazuje wyrazy współczucia rodzinie zamordowanego Marka Rosiaka. To pierwsze zabójstwo o charakterze politycznym w dwudziestoletniej historii wolnej Polski. Niewątpliwie przyczynił się do tego poziom debaty publicznej, agresja polityków, kampanie oszczerstwa i wyszydzania przeciwników politycznych, a często po prostu inaczej myślących ludzi" - brzmi stanowisko Solidarności, odczytane przez Waldemara Krenca, przewodniczący łódzkiego regionu związku.
Według Solidarności, do zabójstwa przyczyniły się też brak dialogu i brak szacunku dla drugich. "Wielu ludzi Solidarności oddało życie, by w Polsce nie rządziła nienawiść i przemoc. Apelujemy do wszystkich: nie dajmy się zwyciężyć złu. Zło dobrem zwyciężajmy" - wezwała Komisja Krajowa "S". "Po 10 kwietnia mieliśmy być inni, ale minęło kilka miesięcy i też dzisiaj mówimy, że będziemy inni. Ileż ofiar Polska poniesie, żebyśmy byli tacy, jakie były nasze marzenia i pragnienia w zniewolonej ojczyźnie?" - powiedział Krenc.
Krzyż Kawalerski
Msza żałobna w intencji Marka Rosiaka, zastrzelonego w ubiegłym tygodniu w łódzkim biurze PiS, została odprawiona w łódzkiej Bazylice Archikatedralnej. Przed rozpoczęciem mszy Rosiak odznaczony został pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski - za wybitne osiągnięcia w działalności zawodowej i społecznej podejmowane w służbie państwu i społeczeństwu. Z rąk prezydenta Komorowskiego odznaczenie odebrała wdowa po Marku Rosiaku.
- Ta tragiczna śmierć pokazuje, jak daleko jesteśmy jeszcze od wzorców szacunku i miłości względem każdego człowieka, jakie podpowiada humanizm i Ewangelia Chrystusowa - napisał w liście do wdowy po Marku Rosiaku przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik, przekazując wyrazy współczucia. List odczytał proboszcz łódzkiej bazyliki Archikatedralnej ks. Ireneusz Kulesza.
"Czy politykom i mediom wystarczy szacunku?"
- Zamordowany został dobry człowiek, niewinny i przyjaźnie zwrócony do wszystkich bez wyjątku ludzi - powiedział podczas mszy biskup Adam Lepa. - Spotkali się po raz pierwszy i ostatni, ofiara i zabójca. Agresorowi wystarczyło, że miał przed sobą kogoś, kto w jego mniemaniu uosabiał bardzo groźnego wroga. Dlatego podsycana nienawiść potrafi przerodzić się w bezwzględnego kata - podkreślił duchowny. - Demonizowanie wroga zawsze rozbudza najgorsze upiory, nad którymi nie sposób zapanować. Dalej to już jest destrukcja, a tragedia ludzka staje się nieunikniona - zaakcentował biskup.
Jak dodał, sumienie polityka i człowieka mediów ujawnia się przede wszystkim w jego kulturze bycia. - Jakie sumienie, taka kultura osobista, taka kultura słowa i uczuć - mówił bp Lepa. Jak podkreślił, tragiczna śmierć Marka Rosiaka "jest potężnym i rozpaczliwym memento dla polityków i dla mediów". - Jej wymowa jest dla ludzi sumienia jednoznacznie czytelna. Czy więc musimy tracić szansę na zakończenie politycznej wojny, która wyniszcza wszystkich i wszystko i kompromituje Polskę w oczach świata? Czy jednak politykom i mediom wystarczy szacunku do prawdy oraz pokory, aby to wszystko zrozumieć? - pytał biskup Lepa.
Potrzeba ładu moralnego
Podczas mszy odczytano też list metropolity łódzkiego abp Władysław Ziółka. - Proszę o to, by ta tragiczna śmierć pogodziła nasze sumienia i pomogła nam wyjść z duchowego chaosu, zagubienia i zamętu, w czym zdaje się pogrążać nasza ojczyzna - napisał metropolita łódzki. Arcybiskup przywołał słowa papieża Jana Pawła II, który mówił podczas jednej z pielgrzymek do ojczyzny, że Polska potrzebuje ludzi sumienia. - Te słowa papieża są wciąż aktualne i zobowiązują nas, abyśmy rozwiązując nasze problemy społeczne, gospodarcze i polityczne pamiętali, że fundamentem rozwoju człowieka i społeczeństwa jest ład moralny, tego nam dziś szczególnie potrzeba w Łodzi i w całej Polsce - napisał arcybiskup.
Do łódzkiej archikatedry, oprócz prezydenta Komorowskiego, przybyli także: prezes PiS Jarosław Kaczyński, szefowie klubów PO - Tomasz Tomczykiewicz, PiS - Mariusz Błaszczak, PSL - Stanisław Żelichowski oraz SLD - Grzegorz Napieralski. Jest wielu parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, którzy przyjechali do Łodzi z Warszawy specjalnymi autokarami - m.in. europoseł PiS Janusz Wojciechowski, wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński, Antoni Macierewicz, Beata Kempa, Jolanta Szczypińska. W uroczystościach uczestniczy też m.in. minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, a także posłowie innych ugrupowań, łódzcy działacze PiS oraz władze miasta i województwa.
Podczas mszy prezydent Bronisław Komorowski podszedł do rodziny zamordowanego i przekazał im znak pokoju. Po nim uczynił to też prezes PiS Jarosław Kaczyński.
zew, PAP