– Palikot jest już passé. A będzie całkowicie skończony, gdy 6 grudnia spełni swoją zapowiedź i odda mandat poselski – uważa poseł SLD Marek Wikiński. Po fiasku akcji organizowania przez polityka z Lublina wieców pod pałacami biskupów politycy PO i SLD nie obawiają się już, że Palikot może stanowić dla nich zagrożenie.
Sam Palikot broni się, przekonując, że wiece pod kuriami biskupów były sukcesem. "Jedno jest pewne, po wczorajszych manifestacjach w skali całego kraju Polska jest inna. Już żaden Hoser ani inny satrapa nie będzie przeklinał i wyzywał w przestrzeni publicznej" – przekonuje na swoim blogu Palikot. Ale w entuzjastycznej ocenie swoich działań jest odosobniony. – Żal mi go, ale to wyglądało żenująco. On, który był wcześniej adwersarzem Jarosława Kaczyńskiego, dziś musi przekrzykiwać się z jakimiś skinheadami – drwi polityk Platformy, nawiązując do wiecu w Warszawie, na którym zgromadziło się zaledwie ok. 100 zwolenników Palikota - i niemal taka sama liczba jego przeciwników.
– Jest pracowity, ale nie ma wyczucia nastrojów zwykłych ludzi. Być może uda mu się odbić, jeśli starczy mu wytrwałości – ocenia szanse posła z Lublina Joanna Mucha, jego dawna współpracowniczka. Inny były współpracownik Palikota jest znacznie bardziej sceptyczny. – Nie zdziwię się, jeśli niedługo ogłosi, że rzuca politykę, bo ma zupełnie nową pasję – przekonuje.
– Jest pracowity, ale nie ma wyczucia nastrojów zwykłych ludzi. Być może uda mu się odbić, jeśli starczy mu wytrwałości – ocenia szanse posła z Lublina Joanna Mucha, jego dawna współpracowniczka. Inny były współpracownik Palikota jest znacznie bardziej sceptyczny. – Nie zdziwię się, jeśli niedługo ogłosi, że rzuca politykę, bo ma zupełnie nową pasję – przekonuje.
"Rzeczpospolita", arb