Brak pieniędzy na taksówkę stał się przyczyną wpadki 34-letniego złodzieja, który chwilę wcześniej włamał się do jednego z katowickich przedszkoli. Mężczyzna zatrzymał taksówkę, gdy wracał ze skoku z łupem w rękach. Nie miał jednak gotówki, by zapłacić za kurs.
Zespół prasowy śląskiej policji poinformował, że w przedszkolu na katowickim osiedlu Tysiąclecia Jacek C. ukradł laptopa i inne przedmioty warte w sumie ponad 2,5 tys. zł. Łup zapakował do trzech worków. Krótko po wyjściu z przedszkola zatrzymał taksówkę i zamówił kurs do Sosnowca.
Po przyjeździe taksówki na miejsce okazało się, że klient nie ma pieniędzy. Poprosił więc kierowcę aby na niego zaczekał, a on za kilka minut wróci z gotówką. Kiedy mężczyzna odszedł, taksówkarz skontaktował się z policjantami. Gdy Jacek C. wrócił z pieniędzmi i chciał odebrać swój bagaż, funkcjonariusze już na niego czekali. Trafił do policyjnego aresztu.
Podczas przesłuchania 34-latek przyznał się do kilku włamań. Opowiedział m.in. o kradzieży z włamaniem do mieszkania przy ulicy Teatralnej w Katowicach, kradzieży komputera w centrum handlowym w Rudzie Śląskiej i kradzieży laptopa w Sosnowcu. Teraz grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.Trudno o bardziej dobitny dowód znanej mądrości, że "kradzione nie tuczy". Trudno się utuczyć skoro kradzież nie zapewnia nawet kilku złotych na taksówkę.
PAP, arb