W latach dziewięćdziesiątych państwowe przedsiębiorstwo użyteczności publicznej Poczta Polska w rozrzutny sposób wydawało pieniądze na zakupy sprzętu biurowego i informatycznego
Zdaniem NIK, straty poczty mogą sięgać 100 mln zł. Okazuje się, że nowe kierownictwo tej instytucji, które odcinało się od dawnych praktyk, nie jest wolne od grzechów swoich poprzedników.
Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że poczta bez przetargu zakupiła dla dyrektora generalnego i jego zastępców meble biurowe o wartości 338 tys. zł. Umowy kupna zaakceptował Jacek Turczyński, dyrektor generalny PPUP Poczta Polska. Jest to zaledwie część wydatków, bo dyrekcja generalna poczty modernizuje większość swoich pomieszczeń biurowych. Jeden z dyrektorów tej instytucji przekonuje, że pocztowe zakupy są niczym w porównaniu z podobnymi wydatkami np. niektórych ministerstw i instytucji centralnych, które w całości utrzymywane są z dotacji państwa.
- Każda firma, nawet biedniejsza, musi dbać o estetykę pomieszczeń, w których pracują członkowie jej kierownictwa. Elegancji nie można jednak utożsamiać z rozrzutnością - mówi Aleksander Gudzowaty, dyrektor naczelny firmy Bartimpex, jeden z najbogatszych ludzi w Polsce. - Na wyposażenie swojego gabinetu i biura dyrektora generalnego przeznaczyłem 20 tys. zł. Oczywiście byłoby mnie stać na większy wydatek, ale wolałem przeznaczyć te pieniądze na profesjonalny marketing i na poprawę wyposażenia produkcyjnego i handlowego - stwierdza Zbigniew Grycan, właściciel firmy Zielona Budka. - Na urządzenie reprezentacyjnych pomieszczeń wydaliśmy kilkadziesiąt tysięcy złotych - ocenia pragnący zachować anonimowość kolejny przedsiębiorca z listy 100 najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost".
Gdzie przebiega granica pomiędzy klasą i elegancją biura, świadczącymi o prestiżu i solidności firmy, a rozrzutnością? Większość przedsiębiorców i menedżerów, którym zadaliśmy takie pytania, uważa, że meble, nawet do reprezentacyjnych pomieszczeń dobrze prosperujących przedsiębiorstw, nie powinny w żadnym wypadku kosztować więcej niż 100 tys. zł. Jak w takiej sytuacji traktować wydatki Poczty Polskiej?
Krzysztof Bączyk, dyrektor Biura Polityki Informacyjnej Centralnego Zarządu Poczty Polskiej, tłumaczy, że zakupy mebli związane są z remontem budynku przy pl. Małachowskiego 2 w Warszawie. Niedawno wyprowadziło się z niego Ministerstwo Łączności i poczta zyskała do zagospodarowania nowe powierzchnie. Meble, o których mowa, mają się znaleźć łącznie w jedenastu pomieszczeniach.
Przedstawiciele poczty odmówili nam okazania specyfikacji, z której wynika, jakie konkretnie zamówiono biurka, fotele, krzesła, szafki itp. i ile każde z nich kosztowało.
- Transakcje nie są zakończone, nie możemy ujawnić tajemnicy handlowej - powiedział nam dyr. Bączyk. Zasłaniano się również tajemnicą służbową, bo poczta stanowi część naszego systemu obronnego. Okazało się, że model biurka dyrektora generalnego poczty może decydować o bezpieczeństwie państwa.
A może powody odmowy były inne? Nasi informatorzy mają zastrzeżenia, czy poczta powinna dokonywać tak znaczących zakupów u pośredników, a nie bezpośrednio u producentów. Ich zdaniem, znaczna część mebli przyjechała do Polski z Niemiec. Tymczasem Polska jest głównym dostawcą mebli na niemiecki rynek i są one jednym z najlepszych naszych artykułów eksportowych. Czy więc w sytuacji, gdy rząd inicjuje projekty zwiększenia eksportu i poprawienia katastrofalnie złego bilansu handlowego, przedsiębiorstwo użyteczności publicznej nie powinno wspierać rządu?
- Gdy wydawane są pieniądze nie pochodzące z budżetu państwa, nie ma obowiązku stosowania ustawy o zamówieniach publicznych - wyjaśnia dyrektor Bączyk. Najlepszym sposobem, by uniknąć pomówień i podejrzeń, jest jednak przeprowadzenie przetargu lub konkursu na takie zakupy. Formułę tę stosuje wiele firm zarówno państwowych, jak i prywatnych, które również nie mają ustawowego obowiązku.
Poczta Polska jest przedsiębiorstwem użyteczności publicznej i korzysta tylko z tzw. dotacji celowych państwa. W tym roku uzyskała z tego tytułu 10 mln zł, które przeznaczyła na komputeryzację urzędów pocztowych na terenach wiejskich. Część dotacji wykorzystuje się na zapewnienie funkcjonowania poczty jako elementu systemu obronnego państwa. W ubiegłym roku poczta zanotowała 26 mln zł zysku netto. W poprzednich latach było jednak znacznie gorzej. Na przykład w 1997 r. straty firmy sięgnęły 76 mln zł. Poczta domaga się dotacji celowych na pokrycie strat powstałych przy świadczeniu mniej opłacalnych usług. Jednocześnie państwo akceptuje wykorzystywanie niemal monopolistycznej pozycji poczty w świadczeniu bardzo lukratywnych usług. Czy wypracowany zysk nie powinien być przeznaczany na pokrycie strat, co pozwoliłoby na zmniejszenie dotacji z kieszeni podatnika?
Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że poczta bez przetargu zakupiła dla dyrektora generalnego i jego zastępców meble biurowe o wartości 338 tys. zł. Umowy kupna zaakceptował Jacek Turczyński, dyrektor generalny PPUP Poczta Polska. Jest to zaledwie część wydatków, bo dyrekcja generalna poczty modernizuje większość swoich pomieszczeń biurowych. Jeden z dyrektorów tej instytucji przekonuje, że pocztowe zakupy są niczym w porównaniu z podobnymi wydatkami np. niektórych ministerstw i instytucji centralnych, które w całości utrzymywane są z dotacji państwa.
- Każda firma, nawet biedniejsza, musi dbać o estetykę pomieszczeń, w których pracują członkowie jej kierownictwa. Elegancji nie można jednak utożsamiać z rozrzutnością - mówi Aleksander Gudzowaty, dyrektor naczelny firmy Bartimpex, jeden z najbogatszych ludzi w Polsce. - Na wyposażenie swojego gabinetu i biura dyrektora generalnego przeznaczyłem 20 tys. zł. Oczywiście byłoby mnie stać na większy wydatek, ale wolałem przeznaczyć te pieniądze na profesjonalny marketing i na poprawę wyposażenia produkcyjnego i handlowego - stwierdza Zbigniew Grycan, właściciel firmy Zielona Budka. - Na urządzenie reprezentacyjnych pomieszczeń wydaliśmy kilkadziesiąt tysięcy złotych - ocenia pragnący zachować anonimowość kolejny przedsiębiorca z listy 100 najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost".
Gdzie przebiega granica pomiędzy klasą i elegancją biura, świadczącymi o prestiżu i solidności firmy, a rozrzutnością? Większość przedsiębiorców i menedżerów, którym zadaliśmy takie pytania, uważa, że meble, nawet do reprezentacyjnych pomieszczeń dobrze prosperujących przedsiębiorstw, nie powinny w żadnym wypadku kosztować więcej niż 100 tys. zł. Jak w takiej sytuacji traktować wydatki Poczty Polskiej?
Krzysztof Bączyk, dyrektor Biura Polityki Informacyjnej Centralnego Zarządu Poczty Polskiej, tłumaczy, że zakupy mebli związane są z remontem budynku przy pl. Małachowskiego 2 w Warszawie. Niedawno wyprowadziło się z niego Ministerstwo Łączności i poczta zyskała do zagospodarowania nowe powierzchnie. Meble, o których mowa, mają się znaleźć łącznie w jedenastu pomieszczeniach.
Przedstawiciele poczty odmówili nam okazania specyfikacji, z której wynika, jakie konkretnie zamówiono biurka, fotele, krzesła, szafki itp. i ile każde z nich kosztowało.
- Transakcje nie są zakończone, nie możemy ujawnić tajemnicy handlowej - powiedział nam dyr. Bączyk. Zasłaniano się również tajemnicą służbową, bo poczta stanowi część naszego systemu obronnego. Okazało się, że model biurka dyrektora generalnego poczty może decydować o bezpieczeństwie państwa.
A może powody odmowy były inne? Nasi informatorzy mają zastrzeżenia, czy poczta powinna dokonywać tak znaczących zakupów u pośredników, a nie bezpośrednio u producentów. Ich zdaniem, znaczna część mebli przyjechała do Polski z Niemiec. Tymczasem Polska jest głównym dostawcą mebli na niemiecki rynek i są one jednym z najlepszych naszych artykułów eksportowych. Czy więc w sytuacji, gdy rząd inicjuje projekty zwiększenia eksportu i poprawienia katastrofalnie złego bilansu handlowego, przedsiębiorstwo użyteczności publicznej nie powinno wspierać rządu?
- Gdy wydawane są pieniądze nie pochodzące z budżetu państwa, nie ma obowiązku stosowania ustawy o zamówieniach publicznych - wyjaśnia dyrektor Bączyk. Najlepszym sposobem, by uniknąć pomówień i podejrzeń, jest jednak przeprowadzenie przetargu lub konkursu na takie zakupy. Formułę tę stosuje wiele firm zarówno państwowych, jak i prywatnych, które również nie mają ustawowego obowiązku.
Poczta Polska jest przedsiębiorstwem użyteczności publicznej i korzysta tylko z tzw. dotacji celowych państwa. W tym roku uzyskała z tego tytułu 10 mln zł, które przeznaczyła na komputeryzację urzędów pocztowych na terenach wiejskich. Część dotacji wykorzystuje się na zapewnienie funkcjonowania poczty jako elementu systemu obronnego państwa. W ubiegłym roku poczta zanotowała 26 mln zł zysku netto. W poprzednich latach było jednak znacznie gorzej. Na przykład w 1997 r. straty firmy sięgnęły 76 mln zł. Poczta domaga się dotacji celowych na pokrycie strat powstałych przy świadczeniu mniej opłacalnych usług. Jednocześnie państwo akceptuje wykorzystywanie niemal monopolistycznej pozycji poczty w świadczeniu bardzo lukratywnych usług. Czy wypracowany zysk nie powinien być przeznaczany na pokrycie strat, co pozwoliłoby na zmniejszenie dotacji z kieszeni podatnika?
Więcej możesz przeczytać w 30/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.