- Jest czymś skandalicznym i zdumiewającym, że chiński prezydent przyjeżdża do Francji na trzy dni bez wspominania (przez francuskie władze) ani słowem o Liu Xiaobo, Tybecie czy prześladowanej mniejszości ujgurskiej w Chinach - powiedział sekretarz generalny RSF Jean-Francois Julliard. - Można robić biznes z Chinami i jednocześnie wypowiadać się stanowczo w kwestii praw człowieka - ocenił, krytykując postawę Paryża.
Hu Jintao rozpoczął w czwartek po południu trzydniową wizytę państwową we Francji, podczas której dwukrotnie będzie rozmawiał w cztery oczy z prezydentem Nicolasem Sarkozym. Jak podkreślają media, chiński gość podejmowany jest z nadzwyczajną pompą, która ma pomóc w ociepleniu relacji między obu krajami. Aby podkreślić rangę wizyty, prezydent wraz z małżonką Carlą Bruni-Sarkozy osobiście przywitał na lotnisku Orly Hu Jintao, któremu oddano też honory wojskowe.
W czwartek wieczorem francuski szef państwa wyda na cześć gościa i jego małżonki uroczystą kolację w Pałacu Elizejskim, a w piątek spotka się z nim ponownie w Nicei. W programie wizyty nie ma natomiast konferencji prasowej czy nawet briefingu obu szefów państwa, co - jak tłumaczy francuska prasa - "rozwiązuje" kwestię ewentualnych kłopotliwych pytań pod adresem chińskiego prezydenta. Francja liczy na zawarcie wielu lukratywnych kontraktów z Chinami, m.in. w dziedzinie energetyki jądrowej i lotnictwa.
Norweski Komitet Noblowski przyznał Pokojową Nagrodę Nobla Liu Xiaobo "za długą walkę bez przemocy na rzecz podstawowych praw w Chinach". Liu Xiaobo obecnie odbywa zasądzoną mu w 2009 roku karę 11 lat więzienia za zredagowanie manifestu, w którym domagał się przeprowadzenia reform demokratycznych w ChRL.
zew, PAP