- Jakie jest źródło finansowania tych billboardów i dlaczego pojawiły się one właśnie teraz, podczas kampanii samorządowej? Z punktu widzenia finansowania kampanii warto się temu przyjrzeć - dodała. W opinii posłanki tego typu billboardy na pewno "nie są z dala od polityki". "Ja z takim cynizmem spotykam się na co dzień w Warszawie więc w sposób specjalny mnie to nie dziwi. Jest to obliczone na zwykłą PR-owską zagrywkę. Cieszę się, że wielu Polaków potrafi już rozszyfrowywać te zagrywki PO i myślę, że tą też rozszyfrują" - podkreśliła.
Wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski odnosząc się do zarzutów Kemy podkreślił, że pojawiające się na billboardach hasło nie odnosi się bezpośrednio do wyborów, ale opisuje to co będzie się działo, gdy PO zwycięży i jak będzie rządzić w przyszłości. - To właśnie samorządowcy będą decydowali o wybudowaniu boiska, drogi czy mostu. Chodzi o to, żeby takie decyzje zapadały bez wielkiej polityki w tle - zaznaczył. Dzikowski dodał, że pieniądze na billboardy pochodzą z funduszy wyborczych, a "wszystko jest transparentne i zgodne z prawem".
zew, PAP