Wiceszef PO, marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna uważa, że wykluczone z PiS posłanki Joanna Kluzik-Rostkowska i Elżbieta Jakubiak "same muszą zdecydować jakie mają oczekiwania, plany na przyszłość". - Źle oceniam ten festiwal ofert, propozycji. To są posłanki z dużym doświadczeniem, wielką klasą, ministrowie rządu. One będą pisać scenariusz swojej przyszłości politycznej. I byłoby niegrzeczne, gdyby ktoś robił to za nie. Dzisiaj ich po ludzku, po koleżeńsku żałujemy i współczujemy. Natomiast jak będzie ich przyszłość, na pewno będą w stanie odpowiedzieć w perspektywie kilu najbliższych dni - tłumaczył Schetyna.
Marszałek Sejmu podkreślił, że jest mu przykro i współczuje Kluzik-Rostkowskiej i Jakubiak, pomimo że często się różnił z nimi w ocenie różnych spraw. Zaznaczył, że obie są w trudnej sytuacji, gdyż zostały wyrzucone z partii, którą współtworzyły i były z nią bardzo związane emocjonalnie. - Stała się zła rzecz ponieważ wewnętrzna dyskusja w największej partii opozycyjnej skończyła się wyrzuceniem dwóch byłych ministrów rządu, posłanek z dużym doświadczeniem parlamentarnym, twórców PiS. To jest zła rzecz, jeśli partia w ten sposób traktuje swoich członków, liderów, polityków, gdy wyrzuca się za chęć rozpoczęcia dyskusji, czy za pokazywanie innego zdania, czy dystansu do pewnych decyzji. Ja mam wrażenie, że to jest coś smutnego dla polskiej demokracji - ubolewał Schetyna.
Marszałek podkreślił, że zasługą Kluzik-Rostkowskiej jako szefowej sztabu Jarosław Kaczyńskiego było, że kampania przed wyborami prezydenta była "rzetelną, uczciwą i przyzwoitą rywalizacją". Przyznał, że przez nią nie było łatwo osobom zaangażowanym w kampanię Bronisław Komorowskiego. - Trudno mi powiedzieć jaka będzie jej przyszłość. Ja po prostu oceniam to co robiła. Była potwierdzeniem, że w PiS są ludzie, z którymi można normalnie rozmawiać - ocenił marszałek Sejmu.
PAP, arb