Birma wybrała pierwszy od 20 lat parlament

Birma wybrała pierwszy od 20 lat parlament

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Birmie zakończyły się pierwsze od 20 lat wybory parlamentarne. Największe szanse na wygraną mają ugrupowania wspierane przez rządzącą krajem juntę. Liderka opozycji noblistka Aung San Suu Kyi wezwała do bojkotu wyborów.
Około 40 tys. lokali wyborczych otwarto o godz. 6 i zamknięto o godz. 16 czasu miejscowego. Na razie nie wiadomo kiedy znane będą wyniki wyborów. Rządząca krajem junta zarezerwowała sobie jedną czwartą miejsc w dwuizbowym parlamencie i 14 parlamentach regionalnych. O pozostałe 1163 miejsc walczyło 37 partii. Dwie trzecie kandydatów to członkowie dwóch ugrupowań popierających juntę: stworzonego w czerwcu 2010 r. Związku Solidarności i Rozwoju (ZSR) premiera Thein Seina oraz Partii Jedności Narodowej (PJN).

Główne ugrupowanie opozycji, Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) Aung San Suu Kyi, zostało rozwiązane w maju. Obecnie największą partią opozycyjną jest powstały po ogłoszeniu przez NLD decyzji o bojkocie wyborów Zjednoczony Front Demokratyczny (ZFD), z byłymi członkami ugrupowania Suu Kyi na czele. Pozostałe ważniejsze ugrupowania to: Partia Demokracji i Pokoju (PDP), Partia Demokratyczna (PD) i Partia Związku Demokratycznego (PZD).

Według wydawanego na emigracji magazynu "Irrawaddy", generałowie wprowadzili w kraju stan wyjątkowy, który będzie obowiązywał przez najbliższych 90 dni, więc jakiekolwiek protesty przeciwko wyborom będą jeszcze trudniejsze. Ulice Rangunu, byłej stolicy i największego miasta w kraju, były w niedzielę nadzwyczaj spokojne i w wielu lokalach wyborczych frekwencja była dość niska. Na niektórych skrzyżowaniach rozstawione zostały oddziały policji.

Przebywający w Rangunie dyplomaci ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Włoch odrzucili zaproszenie rządu, by wziąć udział w wizytacji lokali wyborczych z powodu związanych a tym obostrzeń. Wcześniej junta zabroniła udziału w wyborach zagranicznym dziennikarzom i obserwatorom międzynarodowym. W pobliżu granicy z Tajlandią zatrzymano japońskiego dziennikarza, który próbował relacjonować wybory.

Obecne wybory w Birmie są pierwsze od 1990 roku, kiedy to wojskowi nie przyjęli do wiadomości przygniatającego zwycięstwa opozycji pod wodzą Suu Kyi, uhonorowanej rok później Pokojową Nagrodą Nobla. Chociaż rządząca krajem junta zapowiada powstanie pierwszego rządu cywilnego, to Zachód i Birmańczycy mieszkający za granicą uważają, że niedzielne głosowanie jest farsą.

PAP, arb