- Berlusconi musi pokazać odwagę polityczną, którą już wcześniej demonstrował. Musi poderwać się do lotu, podjąć decyzję o złożeniu dymisji, iść do Pałacu Prezydenckiego, ogłosić faktyczny początek kryzysu rządowego i dojść do fazy, w której na nowo dyskutuje się plany, program, weryfikuje się naturę koalicji i skład rządu - apelował przewodniczący Izby Deputowanych. Następnie Fini wezwał szefa rządu, żeby "pokazał, czy ma naprawdę w sercu interes państwa" czy też chce pozostać w Palazzo Chigi, Kancelarii Premiera, "w oczekiwaniu na to, aż minie burza".
Fini wyraził przekonanie, że "Włosi są zmęczeni rządem, który nie rządzi". - Włosi są zmęczeni tymi, którzy rozumieją stabilność jako słupek drogowy. Nie ma nic bardziej stabilnego i nieruchomego niż taki słupek. Ale kraj potrzebuje instytucji zdolnych odpowiadać na realne problemy - mówił. - Włochy nie są Krainą Zabawek, jak maluje je Silvio Berlusconi - oświadczył Fini, przywołując określenie z "Pinokia". Dał też jasno do zrozumienia, że rozdział rządów Ludu Wolności i funkcjonowania tej partii na scenie politycznej uważa za zamknięty.
Obecnie w skład Przyszłości i Wolności wchodzi 47 parlamentarzystów - 10 senatorów i 37 deputowanych. Ich odejście z klubu Ludu Wolności znacznie osłabiło centroprawicowy rząd.
PAP, arb