Prokuratorów nie było
Prosząc o rozmowę rodziny zaznaczyły w liście, że zależy im, by w spotkaniu uczestniczyli: minister zdrowia Ewa Kopacz, szef MSWiA Jerzy Miller, szef kancelarii premiera Tomasz Arabski oraz prokuratorzy: prokurator generalny Andrzej Seremet i naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski. Na spotkaniu z rodzinami byli obecni - oprócz premiera - ministrowie Kopacz, Arabski i Miller i szef doradców premiera Michał Boni. Prokuratorzy nie uczestniczyli w spotkaniu. Rozmowy trwały około 6 godzin.
Wassermann: jest wola, choć ciężko
Małgorzata Wassermann, córka Zbigniewa - posła tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej powiedziała dziennikarzom, że jest tak wiele pytań do premiera, że kolejne spotkanie rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej z szefem rządu i ministrami odbędzie się prawdopodobnie 11 grudnia. - Pan premier powiedział, że jest gotów siedzieć tak długo, jak będziemy chcieli. Premier jest do naszej dyspozycji, ale nie ma szans, abyśmy dzisiaj skończyli - zastrzegła. - Idzie ciężko, mimo że obie strony się starają. Jest bardzo wiele pytań szczegółowych. Mamy zapowiedziane, że otrzymamy precyzyjne odpowiedzi na piśmie - powiedziała Wassermann. Wassermann przyznała, że jest wola premiera, aby odbyło się kolejne spotkanie z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej.
Polacy nie chcieli wspólnego śledztwa
Mecenas Rafał Rogalski, przedstawiciel części rodzin smoleńskich powiedział dziennikarzom, że spotkanie było owocne i dobrze przygotowane pod względem organizacyjnym. Rogalski ocenił, że spotkanie odbyło się w miłej atmosferze, ale - jak zastrzegł - były też pewne incydenty. - Najważniejsza informacja to taka, że strona rządowa nigdy nie występowała do strony rosyjskiej w sprawie możliwości prowadzenia wspólnego śledztwa. Jest to informacja niezwykle przykra. Mamy bardzo duże opóźnienia w przekazywaniu materiału dowodowego i wiele komplikacji, których można było uniknąć, gdyby śledztwo było prowadzone na zasadzie wspólności - zaznaczył.
Żona Przemysława Gosiewskiego, Beata powiedziała dziennikarzom, że nie jest usatysfakcjonowana rozmową z premierem i ministrami. Jak dodała, nie udało jej się uzyskać deklaracji premiera, aby razem z ministrami zgłosili się - jako świadkowie - do prokuratury badającej okoliczności tragedii smoleńskiej. Zdaniem Gosiewskiej, takich spotkań z premierem powinno odbyć się dużo więcej, już od kwietnia.
Dostojna atmosfera
Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz, posłanki SLD, która zginęła w katastrofie, powiedział dziennikarzom, że członkowie rodzin ofiar katastrofy na spotkaniu z premierem zadali mu "mnóstwo drażliwych pytań". Jak dodał, pytania kierowane do Donalda Tuska były jednak formułowane w "niezwykle spokojny sposób". Według Deresza, członkowie rodzin pytali premiera i jego ministrów o sprawy dotyczące m.in. konwencji chicagowskiej (reguluje kwestie międzynarodowego lotnictwa cywilnego), śledztwa, sekcji zwłok ofiar katastrofy dokonywanych bez udziału - jak mówili - polskich patologów. Deresz podkreślił, że spotkanie przebiegało w "spokojnej, rzetelnej i dostojnej atmosferze".
Spór o konwencję chicagowską
Z kolei Andrzej Melak, brat przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka, powiedział dziennikarzom, że premier upierał się, że badanie katastrofy smoleńskiej w oparciu o konwencję chicagowską było najlepszym rozwiązaniem. - Duża część rodzin nie zgodziła się z tym - podkreślił Melak. Jego zdaniem, najczęściej w pytaniach rodzin kierowanych do premiera pojawiał się postulat przekazywania klarownych informacji o śledztwie smoleńskim.
Część przedstawicieli rodzin ubolewała, że na spotkaniu zabrakło przedstawicieli prokuratury. Jak mówiła Małgorzata Wassermann, w trakcie spotkania Tusk dzwonił jednak do prokuratorów, aby otrzymać odpowiedzi na pytania nurtujące rodziny ofiar.
zew, PAP