Jarosław Kaczyński, modlitwy i inwektywy – relacja z Krakowskiego Przedmieścia (galeria)

Jarosław Kaczyński, modlitwy i inwektywy – relacja z Krakowskiego Przedmieścia (galeria)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Maria Biardzka /Wprost24 
Marsze pamięci stały się już tradycyjną formą spędzania dziesiątego dnia każdego miesiąca na Krakowskim Przedmieściu. Tym razem podczas miesięcznicy katastrofy smoleńskiej były pochodnie i modlitwy. Nie brakowało też nienawiści, przekleństw i złości.
Środa, 19:40. Pod Pałacem stoi grupa kilkudziesięciu osób. Modlą się. Tworzą, jak sami mówią, „łańcuchy". Trzymają się za ręce. Wśród nich przepycha się dziennikarka. Przypadkiem wpada na jedną z modlących. – No k…wa, to jest chamstwo – mówi starsza pani do swojej koleżanki.

Po drugiej stronie ulicy kilkudziesięciu gapiów. Jedni poważni, inni uśmiechają się drwiąco. Część robi sobie zdjęcia na tle Pałacu Prezydenckiego i modlących się osób. Słychać żarty z modlących się.

20:00. Krakowskie Przedmieście zaczyna się zapełniać. Nagle jeden z mężczyzn zaczyna rozsypywać sól przed barierkami odgradzającymi manifestujących od Pałacu. Początkowo nie wiadomo, o co chodzi. Dopiero po chwili sprawa się wyjaśnia. Jednej z kobiet ksiądz kazał rozsypać przed siedzibą prezydenta sól, by… przeprowadzić egzorcyzm. Kobieta poprosiła o to znajomego, którego nie powstrzymały nawet protesty Straży Miejskiej.

20:30. Tłum gęstnieje. Ludzie modlą się – słychać na przemian „Ojcze nasz" i „Zdrowaś Mario". Za chwilę pod Pałac dojdzie marsz spod kościoła św. Anny. W sumie kilkaset osób ze zniczami, pochodniami i transparentami. – Jest tu pani co miesiąc? – pytamy jednej ze starszych kobiet. – Oczywiście! A jeszcze cztery dni temu w szpitalu, tu blisko na Aninie leżałam. Ale musiałam przyjść – odpowiada. – A krzyża też Pani broniła? – dopytujemy. – No pewnie. Ale nie codziennie, bo zdrowie nie pozwalało – mówi z dumą.

20:45. Poruszenie wśród tłumu. – Idą! – krzyczy jeden z mężczyzn. Nadchodzi tłum ludzi z wielkim transparentem na którym widać napis „Żądamy prawdy". Przed nimi kilkunastu mężczyzn z biało-czerwonymi opaskami na ramieniu. Trzymają się pod ręce. To jednak nie oni są pierwszymi członkami marszu. Kilkanaście metrów przed nimi idzie kobieta o kulach. Trzyma znicz. Widać, że nie jest jej łatwo. Skupia na sobie uwagę fotoreporterów. Nie ukrywa twarzy.

21:00.Tłum przestaje się modlić. Część ludzi nerwowo zaczyna się przemieszczać. Słychać okrzyki: „Jarosław, Jarosław". Szef PiS zaraz zacznie przemawiać. - Wiem, że być może jutro znów ten pochód zostanie opisany przez ludzi opętanych przez nienawiść i strach, jako faszystowska manifestacja. Wiem, że znów padną ciężkie słowa, które mają jeden wspólny mianownik, jeden cel: odrzucić prawdę, przeciwstawić się prawdzie, zasłonić prawdę, ale my będziemy tu przychodzić, właśnie po to, by prawdy bronić – mówi lider PiS. - Są jakieś powody - niech oni sami je wyjaśnią - dla których tej prawdy o Smoleńsku się boją. Boją się tak strasznie, że cała kampania, cały ten szereg różnych operacji, które w tej chwili skierowane są przeciw nam, w gruncie rzeczy zmierzają do tego samego i jednego celu: przestańcie zajmować się Smoleńskiem, porzućcie tę sprawę, porzućcie ten temat. Nie porzucimy go - deklaruje Kaczyński.

21:20. Wszyscy śpiewają hymn. Za chwilę słychać jeszcze „Boże, coś Polskę".

21:25. - Jeśli trzeba, to będziemy tu za miesiąc, za dwa, a jeżeli będzie trzeba to i za trzy lata. Chcemy prawdy o Smoleńsku – kończy swoje wystąpienie Kaczyński. Ludzie znów skandują: „Jarosław, Jarosław".

Tłum powoli się rozchodzi. Niektórzy dalej się modlą. Zaczepiamy kobietę z dyktafonem. – Po co Pani nagrywa? – pytamy. – Archiwizuję sobie – odpowiada.

21:29. Podchodzi do nas jakiś mężczyzna. Zaczyna mówić o prezydencie Bronisławie Komorowskim, ale zaraz porzuca ten temat. "Przerzuca się" na Tomasza Nałęcza, doradcę Komorowskiego. – Toż to kanalia jest i komuch! – grzmi. – Ja się nie boję! Będę tak mówił, jestem historykiem. Nie oszukacie mnie! – krzyczy.

21:30. Podchodzi do nas dziewczyna: – Ciszej! My się tu modlimy! – mówi. Mężczyzna, ten od kanalii i komuchów, macha ręką i odwraca się.

Galeria:
Miesięcznica