Spotkanie internetowe z PRZEMYSŁAWEM SALETĄ, bokserem wagi ciężkiej, byłym mistrzem świata w kick boxingu
Pat: - Jest pan bokserem, ale występuje w reklamach. Czy to tylko sposób na zarabianie pieniędzy?
Przemysław Saleta: - Decyduję się na udział w reklamach przede wszystkim ze względu na pieniądze, ale na szczęście sprawia mi to także przyjemność. Natomiast w boksie przyjemność jest na pierwszym miejscu, a pieniądze na drugim.
"Wprost": - Czy udział w kampanii reklamowej to kłopot, czy ciekawe, nowe doświadczenie? Jak układa się panu współpraca z zawodową aktorką?
- Dobrze się przy tym bawię, bo scenariusze do tych reklamówek były zabawne. Dobrze się też pracuje z zawodowcami, bo oni szanują swój i mój czas.
Spider: - Czy nie waha się pan, stając do walki z Andrzejem Gołotą?
- Nie. Mam spore szanse, co nie wynika z tego, że jestem tak dobry, ale z tego, że najlepsze lata Andrzej ma za sobą. Trochę się tylko obawiam, że Gołota zrezygnuje z tej walki, bo ma za dużo do stracenia. Zresztą trudno mu było się zdecydować na ten pojedynek. Przegrana ze mną odsuwa go od walk za bardzo duże pieniądze: od walki z Tysonem czy walki o mistrzostwo świata. Do tego jeszcze chodzi o reputację najlepszego polskiego zawodnika wagi ciężkiej.
Mzowka: - Czy to prawda, że zamierza pan zmienić dyscyplinę sportu?
- Tak. Po ostatniej, przegranej walce przestałem trenować boks i zacząłem uprawiać triatlon. W tym sporcie można bowiem rywalizować na każdym poziomie; można traktować go amatorsko. A poza tym ta dyscyplina jest dobra, jeśli chodzi o utrzymanie się w formie.
Mzowka: - Dlaczego zrezygnował pan z kick boxingu? Chodziło o pieniądze?
- Zrezygnowałem z kick boxingu, bo w tym sporcie zdobyłem wszystko, co było do zdobycia. Boks był nowym wyzwaniem. Co do dużych pieniędzy, to w boksie zarabiają je nieliczni, ci rzeczywiście najlepsi. Jako mistrz świata w kick
boxingu zarabiałem więcej niż przez dwa pierwsze lata w boksie zawodowym.
Komar: - Skoro nie trenuje pan już boksu, jaki sens ma walka z Gołotą? On, mimo że najlepsze lata ma za sobą - jak pan twierdzi - trenuje cały czas.
- Odbyłem w sumie 38 walk i więcej doświadczenia do tej kolejnej nie potrzebuję. Przez osiem miesięcy, podczas których nie byłem na sali bokserskiej, utrzymywałem formę. Czuję się fizycznie i psychicznie wypoczęty i jestem "głodny" boksu.
"Wprost": - Czy walka z Gołotą może być "ustawiona"?
- Nie spotkałem się z tym, żeby ktoś ustalił wynik jakiejś walki, szczególnie na pewnym poziomie. Sztuka polega na dobieraniu odpowiednich przeciwników. Osobiście nie widzę możliwości dogadania się z Gołotą, nawet gdybym chciał się z nim dogadać. Bo my z sobą nie rozmawiamy.
MW: - Kto jest najbardziej obiecującym polskim bokserem?
- Muszę być stronniczy. Najbardziej utalentowani są dwaj bokserzy, którymi się opiekuję: Maurycy Gojko i Roman Bugaj. Myślę, że szansę odrodzenia się polskiego pięściarstwa daje boks zawodowy.
User: - Płynnie przechodzi pan do kolejnego etapu życia zawodowego - staje się pan menedżerem.
- Mam 32 lata. Zawsze zdawałem sobie sprawę, że nie można uprawiać boksu przez całe życie. Chociaż w wypadku Gojki i Bugaja chodzi raczej o danie im szansy, a nie o biznes, bo przez ostatnie dwa lata były to inwestycje bez zysków.
"Wprost": - Czy popularność sprawia panu przyjemność, czy raczej jest kłopotliwa?
- Czasem kłopotliwa, bo nie ma miejsca na prywatność, ale częściej jest to przyjemne. Przede wszystkim wtedy, gdy policjanci darowują mi mandaty.
Aleks: - Zawsze darowują?
- Nie. I ostatnio musiałem na nowo zdawać egzamin na prawo jazdy. Zdałem.
Gbdu: - Jakim autem pan jeździ? I z jaką szybkością?
- Mój ulubiony samochód to Chevrolet Impala SS (przerobiony, z silnikiem corvette) i jechałem nim 310 km/h. W Polsce.
"Wprost": - To pana pierwsza rozmowa internetowa. Co pan sądzi o Internecie? Czy korzysta pan z niego regularnie?
- Korzystam od czasu do czasu, żeby sprawdzić informacje, które mnie interesują. Częściej korzystam z Internetu przez WAP.
Przemysław Saleta: - Decyduję się na udział w reklamach przede wszystkim ze względu na pieniądze, ale na szczęście sprawia mi to także przyjemność. Natomiast w boksie przyjemność jest na pierwszym miejscu, a pieniądze na drugim.
"Wprost": - Czy udział w kampanii reklamowej to kłopot, czy ciekawe, nowe doświadczenie? Jak układa się panu współpraca z zawodową aktorką?
- Dobrze się przy tym bawię, bo scenariusze do tych reklamówek były zabawne. Dobrze się też pracuje z zawodowcami, bo oni szanują swój i mój czas.
Spider: - Czy nie waha się pan, stając do walki z Andrzejem Gołotą?
- Nie. Mam spore szanse, co nie wynika z tego, że jestem tak dobry, ale z tego, że najlepsze lata Andrzej ma za sobą. Trochę się tylko obawiam, że Gołota zrezygnuje z tej walki, bo ma za dużo do stracenia. Zresztą trudno mu było się zdecydować na ten pojedynek. Przegrana ze mną odsuwa go od walk za bardzo duże pieniądze: od walki z Tysonem czy walki o mistrzostwo świata. Do tego jeszcze chodzi o reputację najlepszego polskiego zawodnika wagi ciężkiej.
Mzowka: - Czy to prawda, że zamierza pan zmienić dyscyplinę sportu?
- Tak. Po ostatniej, przegranej walce przestałem trenować boks i zacząłem uprawiać triatlon. W tym sporcie można bowiem rywalizować na każdym poziomie; można traktować go amatorsko. A poza tym ta dyscyplina jest dobra, jeśli chodzi o utrzymanie się w formie.
Mzowka: - Dlaczego zrezygnował pan z kick boxingu? Chodziło o pieniądze?
- Zrezygnowałem z kick boxingu, bo w tym sporcie zdobyłem wszystko, co było do zdobycia. Boks był nowym wyzwaniem. Co do dużych pieniędzy, to w boksie zarabiają je nieliczni, ci rzeczywiście najlepsi. Jako mistrz świata w kick
boxingu zarabiałem więcej niż przez dwa pierwsze lata w boksie zawodowym.
Komar: - Skoro nie trenuje pan już boksu, jaki sens ma walka z Gołotą? On, mimo że najlepsze lata ma za sobą - jak pan twierdzi - trenuje cały czas.
- Odbyłem w sumie 38 walk i więcej doświadczenia do tej kolejnej nie potrzebuję. Przez osiem miesięcy, podczas których nie byłem na sali bokserskiej, utrzymywałem formę. Czuję się fizycznie i psychicznie wypoczęty i jestem "głodny" boksu.
"Wprost": - Czy walka z Gołotą może być "ustawiona"?
- Nie spotkałem się z tym, żeby ktoś ustalił wynik jakiejś walki, szczególnie na pewnym poziomie. Sztuka polega na dobieraniu odpowiednich przeciwników. Osobiście nie widzę możliwości dogadania się z Gołotą, nawet gdybym chciał się z nim dogadać. Bo my z sobą nie rozmawiamy.
MW: - Kto jest najbardziej obiecującym polskim bokserem?
- Muszę być stronniczy. Najbardziej utalentowani są dwaj bokserzy, którymi się opiekuję: Maurycy Gojko i Roman Bugaj. Myślę, że szansę odrodzenia się polskiego pięściarstwa daje boks zawodowy.
User: - Płynnie przechodzi pan do kolejnego etapu życia zawodowego - staje się pan menedżerem.
- Mam 32 lata. Zawsze zdawałem sobie sprawę, że nie można uprawiać boksu przez całe życie. Chociaż w wypadku Gojki i Bugaja chodzi raczej o danie im szansy, a nie o biznes, bo przez ostatnie dwa lata były to inwestycje bez zysków.
"Wprost": - Czy popularność sprawia panu przyjemność, czy raczej jest kłopotliwa?
- Czasem kłopotliwa, bo nie ma miejsca na prywatność, ale częściej jest to przyjemne. Przede wszystkim wtedy, gdy policjanci darowują mi mandaty.
Aleks: - Zawsze darowują?
- Nie. I ostatnio musiałem na nowo zdawać egzamin na prawo jazdy. Zdałem.
Gbdu: - Jakim autem pan jeździ? I z jaką szybkością?
- Mój ulubiony samochód to Chevrolet Impala SS (przerobiony, z silnikiem corvette) i jechałem nim 310 km/h. W Polsce.
"Wprost": - To pana pierwsza rozmowa internetowa. Co pan sądzi o Internecie? Czy korzysta pan z niego regularnie?
- Korzystam od czasu do czasu, żeby sprawdzić informacje, które mnie interesują. Częściej korzystam z Internetu przez WAP.
Więcej możesz przeczytać w 30/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.