Zajmująca się w PiS sprawami zagranicznymi Anna Fotyga i szef parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz udali się do Stanów Zjednoczonych, gdzie zamierzają zwrócić się do republikańskich kongresmanów o pomoc w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy smoleńskiej. Rzecznik rządu komentując ten fakt stwierdził, że ta inicjatywa to "absolutny skandal, ocierający się wręcz o zdradę". - Gdyby w każdych innych warunkach doszło do sytuacji, że mamy legalne państwo, legalny rząd, legalne władze, legalne instytucje i ktoś zwraca się do obcego mocarstwa mówiąc, że te instytucje są niewiarygodne, to jest sytuacja absolutnie skandaliczna i niedopuszczalna - denerwował się Graś.
- Spośród różnych dziwnych rzeczy, które słyszymy w Polsce, ta jest może najdziwniejsza - w ten sposób do słów Grasia odniósł się prezes PiS. Dodał, że to obecny rząd "powierzył sprawę śledztwa w sprawie śmierci polskiego prezydenta, wielu wybitnych polityków obcemu mocarstwu, rzeczywiście obcemu, nie sojuszniczemu". Dodał, że mocarstwo to ciągle jest traktowane "jako pewnego rodzaju zagrożenie, które nie przestrzega w swoich granicach żadnych cywilizowanych reguł, które jest gotowe zabijać, i to masowo, własnych obywateli". W tym kontekście szef PiS wspomniał sprawę Czeczenii oraz "ataku na teatr w Moskwie, gdzie zginęły setki niewinnych ludzi" i sprawę Biesłanu, "gdzie też zginęły setki niewinnych ludzi". - To są przyczynki do charakterystyki władzy, która tam dzisiaj jest, tej władzy pan Donald Tusk z jakichś powodów - powinien je narodowi wyjaśnić - ufa - mówił Kaczyński. - Rząd, który się dopuszcza takich rzeczy, który się zachowuje, jak taki wystraszony piesek w stosunku do państwa, które przecież niekoniecznie musi być zainteresowane pokazaniem prawdy, jednocześnie oskarża o zdradę tych, którzy chcą dojść do prawdy - krytykował przedstawicieli władzy prezes PiS. Według niego, podobnie tę sprawę ocenia większość społeczeństwa i "tak to oceni historia".
Premier Donald Tusk proszony o komentarz do słów szefa PiS, stwierdził, że Jarosław Kaczyński chce odwrócić uwagę od tego, co się dzieje w jego partii. - Nie mam zamiaru mu w tym pomagać ani przeszkadzać. Nie życzę nikomu takich problemów, jakie dzisiaj ma PiS, bo to dewastuje polską politykę jako taką - powiedział. - Bardzo lubię psy, więc pozwolę sobie przyjąć te słowa jako może niezbyt udolny, ale jako komplement. Nie wykluczam, że w dzisiejszej sytuacji liderów PiS nie stać na bardziej wyrafinowane komplementy pod adresem konkurencji. W ostatnich tygodniach zostałem awatarem, mogę być małym psem, nie ma problemu, w każdej roli jakoś wytrzymam - ironizował szef rządu.
PAP, arb