Wszyscy się spotykają
Fotyga przyznaje, że nie wie, jaką pomoc zaoferują Amerykanie. Zapewnia, że delegacja postara się za oceanem uzyskać "naprawdę wszystko, co będzie możliwe". - Ostatnie wydarzenia wpisują się w pewien scenariusz wynikający ze zmieniającego się układu sił na świecie - mówi Fotyga. Dodaje, że będzie chciała "pozyskać polityków amerykańskich" do tego, by zaangażowali się w sprawy Europy Środkowo-Wschodniej, "a przede wszystkim Polski".
- Wszyscy byli ministrowie spraw zagranicznych spotykają się ze swoimi partnerami, ciągle aktywnymi politykami i innymi byłymi ministrami. Ja również taką działalność prowadzę - tłumaczy swój udział w wyjeździe Fotyga. Dodaje, że "ze swojej strony zapewnia wsparcie dyplomatyczne". Fotyga podkreśla, że w jej przypadku wizyta ma charakter prywatny.
Obce mocarstwo Grasia
Była szef MSZ nie rozumie, dlaczego nikt z rządu nie udał się wcześniej z taką wizytą, by "zwrócić się o potrzebną nam pomoc". - Gdybym to ja była członkiem tego rządu, już w pierwszych chwilach po katastrofie zaczęłabym o niej alarmować cały demokratyczny świat, do którego zwracałabym się o pomoc w tak trudnym momencie. To byłaby pierwsza myśl, jaka przyszłaby mi do głowy - akcentuje Fotyga.
Odnosząc się do jednego z elementów wypowiedzi rzecznika rządu Pawła Grasia, który stwierdził, że jadą rozmawiać "z obcym mocarstwem", była szefowa polskiego MSZ zauważa, że przecież będą rozmawiać z "naszym najbliższym sojusznikiem". - Z "obcym mocarstwem" to ja pamiętam, że pan Graś rozmawiał podczas konferencji prasowej po rosyjsku... - mówi Fotyga.
zew, "Nasz Dziennik"