Przeciw słowom Olejniczaka Bielecki protestował już na konferencji prasowej. - Mieliśmy do czynienia, niestety w telewizji publicznej, z przykładem gry nie fair, która znajdzie swój finał w trybie wyborczym w sądzie. Ponieważ Wojciech Olejniczak - który powołując się zresztą po wyjściu ze studia, na to, że to są wiadomości, które przychodzą od Hanny Gronkiewicz-Waltz - powiedział, że ja dla miasta zrobiłem projekt soclandu - Muzeum Komunizmu za 1,5 mln zł - mówił. Zapewnił, że przekazał miastu projekt muzeum "za darmo, bez praw autorskich". Bielecki dodał, że jeżeli Olejniczak go nie przeprosi, pozew trafić do sądu do południa w środę.
Europoseł Sojuszu nie zamierza wycofywać się ze swych twierdzeń, ani przepraszać Bieleckiego. Bagatelizuje też zapowiedzi złożenia przez wspieranego przez PiS kandydata pozwu przeciwko niemu w trybie wyborczym. - Zapraszam, przecież na temat milionów, które zarobił Czesław Bielecki na publicznych zamówieniach, m.in. z Warszawy, krążą już legendy. Może jeszcze przed wyborami dowiemy się ile brał za projekty toalet w Sejmie, zlecanych w czasie kiedy był w AWS, ile brał za Muzeum Komunizmu i za inne jeszcze projekty. To są pewne fakty, media o tym pisały - mówił Olejniczak. Ironizował jednocześnie, że Bielecki jest "jak dotąd jedynym, którego zna, a który zarobił na komunizmie".
Europoseł Sojuszu nie zamierza też przepraszać Bieleckiego. - Dlaczego mam przepraszać? Te słowa padły w obecności pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, która - rozumiem - będzie świadkiem w tej sprawie, ponieważ absolutnie, w stu procentach przytakiwała, że to prawda - zaznaczył Olejniczak.
PAP, arb