- Bo tylko jeśli będziemy zjednoczeni i solidarni, zdołamy odzyskać wolność - dodała pani Suu Kyi. I zauważyła dalej: - Im większe jest wyzwanie, tym większe zaangażowanie, by osiągnąć cel. To nie będzie jutro. Ale uda nam się.
Zapewniła, że jej uwolnienie nie było obwarowane żadnymi warunkami ze strony generałów rządzących Birmą. - Oczywiście nie mogę wiedzieć, co chodzi po głowie generałom, czy oni patrzą na to z jakimiś szczególnymi oczekiwaniami - podkreśliła noblistka w rozmowie z włoską gazetą.
Opowiedziała również o warunkach aresztu domowego: - W porównaniu z tymi, którzy byli w więzieniu, ten okres okazał się niewątpliwie bardziej możliwy do przyjęcia. Uważam, że miałam szczęście. Byłam w domu i mogłam codziennie czytać, słuchać radia, grać na pianinie" - przypomniała. - Nie byłam w celi i na tym polega różnica. Teraz kolej na mnie, bym zajęła się tym, aby wszystkich dwa tysiące więźniów politycznych mogło wrócić do swych domów - oświadczyła Suu Kyi.
pap, ps