Słowa Sarkozy'ego można odebrać jako aluzję do ostatnich różnic poglądów, które zaznaczyły się w łonie poprzedniego gabinetu. Jego popularne postaci, jak odwołana właśnie czarnoskóra sekretarz stanu ds. sportu Rama Yade, pozwalały sobie na publicznie krytykowanie poczynań prezydenta. Od wielu miesięcy głośno było o konflikcie szefa dyplomacji Bernarda Kouchnera z otoczeniem obecnego szefa państwa. To właśnie te niesnaski miały być - według mediów - przyczyną odejścia szefa MSZ po niedzielnej rekonstrukcji. Oprócz Kouchnera stanowiska stracili też politycy centrum, zastąpieni przez postaci bliższe prawicy. Odszedł także minister pracy Eric Woerth, zamieszany od wielu miesięcy w aferę korupcyjną, tzw. aferę Bettencourt. Według komentatorów może to oznaczać przyspieszenie śledztwa w tej sprawie i ewentualne postawienie byłemu ministrowi oficjalnych zarzutów.
Według rzecznika rządu, Sarkozy wyraził szczególne zadowolenie z powrotu do rządu doświadczonego 65-letniego Alaina Juppe, byłego premiera za czasów prezydentury Jacques'a Chiraca. Uważany za faktyczny numer dwa rządu po premierze, Juppe objął w nowym gabinecie tekę ministra obrony.
W niedzielę rano Sarkozy przeprowadził rekonstrukcję rządu, w wyniku której zmniejszono łączną liczbę resortów z 37 do 30. Z rządu odeszło kilkanaście osób, zastąpionych w części przez nowych ministrów, a inni politycy zamienili się tekami. Dotychczasowy premier Francois Fillon pozostał na swoim stanowisku. 56-letni Francois Fillon jest premierem od początku prezydentury Nicolasa Sarkozy'ego w maju 2007 roku. Od tego czasu przeprowadzono już - łącznie z niedzielnym - trzy duże przetasowania w składzie jego gabinetów.
PAP, arb