Także wiceszef klubu Paweł Poncyljusz zaznaczył, że "w jednym miejscu jest powiedziane, że umowa jest podpisywana do 2022 roku, ale z drugiej strony w innym miejscu strony zobowiązują się do szybkiego podpisywania umowy na lata do 2045 roku". - Nie wiemy tak naprawdę, czym ta umowa ma się zakończyć - zaznaczył.
Pod koniec października podpisano w Warszawie porozumienie dotyczące zwiększenia dostaw rosyjskiego gazu do Polski o ok. 2 mld m sześc. rocznie. Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak mówił na początku listopada, że porozumienie z Rosją zakłada dostawy gazu do Polski do 2022 r., a tranzyt - do 2019 r. Jak tłumaczył, w umowie znalazł się też zapis o tym, że Polska i Rosja będą dążyć do nowego kontraktu na tranzyt - od 2020 do 2045 r. - Nie wiemy, czy zmieniona została formuła cenowa. (...) Dalej nie wiemy do końca, jak wygląda rozwiązanie konfliktu - sporu sądowego, arbitrażowego między PGNiG i Gazpromem odnośnie taryf za poprzednie lata. Gazprom nie chciał płacić wyższych taryf Europol Gazowi za przesył rurociągiem jamalskim gazu do Unii Europejskiej, szczególnie do Niemiec. (...) Jest informacja z Ministerstwa Gospodarki, że obie strony się porozumiały, ale nie wiadomo jak się porozumiały - podkreślał Poncyljusz. - A kwota jest niebagatelna. Bo ocenia się, że to jest od 180 do 300 mln dolarów, które mogą być należne EuroPolGazowi za poprzednie lata, za taryfy przesyłu gazu do Niemiec - dodał.
Według niego, jest też kolejny problem. - Rząd otrąbił sukces, mówiąc że usuwany jest trzeci udziałowiec z EuroPolGazu, a więc firma Gas-Trading, która miała 4 proc. co oznacza, że dziś docelowo będzie tylko dwóch partnerów - Gazprom i PGNiG. A z drugiej strony umowa mówi o tym, że to właśnie EuroPolGaz, w którym wymagana jest pełna zgoda obu partnerów, będzie składał wniosek taryfowy do URE - zaznaczył. Według Poncyljusza, Polska "ma dziś najwyższe taryfy w porównaniu z innymi krajami". "To jest rząd wielkości 350, 370 dolarów za 1000 metr sześcienny. (...) Średnia Unii Europejskiej to jest 318 dolarów" - zaznaczył. Według niego, Gazprom dla wielu innych firm gazowniczych na Zachodzie obniża ceny i udziela pewnych rabatów. - Między innymi dlatego, że jest spadek zapotrzebowania w UE na gaz, co powoduje, że (...) żeby utrzymać klienta przy sobie oferuje się te niższe ceny - powiedział.
pap, ps