Mobilne grupy z uprawnieniami
- Trzeba głośno zacząć mówić o tym, że jest cały szereg różnych niepokojących zjawisk. Trzeba to uregulować lepiej prawnie. Będzie inicjatywa ustawodawcza w tej sprawie z naszej strony - zapowiedział w poniedziałek członek kierownictwa PiS Jarosław Zieliński. Podkreślił, że zmiany wymagają przede wszystkim ordynacje wyborcze. - Wszystko musi iść w kierunku większej kontroli nad prawidłowością wyborów. Być może zaproponujemy rozwiązanie, żeby powstały mobilne grupy, upoważnione do kontrolowania komisji wyborczych - zaznaczył. PiS chce wprowadzić m.in. rozwiązania, które umocnią pozycję mężów zaufania i rozszerzą zakres ich kompetencji. - Nie może być też takich sytuacji, że komisja wyborcza od wielu lat zbiera się w tym samym składzie - dodał Zieliński.
"Powinniśmy zareagować"
Zieliński nie kryje zdziwienia tym, że nieważnych głosów w wyborach do sejmików było aż tak dużo. - To zbyt duża liczba, żeby mógł to być przypadek. Mamy sygnały z całego kraju świadczące o nieprawidłowościach, o tym, że mogło dochodzić do fałszowania wyników wyborów. Jest cały szereg zgłoszeń, które muszą być rozpatrzone. Tam gdzie będzie to na tyle konkretne, powinny być doniesienia do sądu - powiedział. - To niepokojące zjawisko. Powinniśmy na nie w jakiś sposób zareagować. Mam nadzieję, że zajmie się tym na najbliższym posiedzeniu Komitet Polityczny - zapowiedział wiceprezes PiS Adam Lipiński.
Ekspert Państwowej Komisji Wyborczej Lech Gajzler pytany o sprawę liczby głosów nieważnych w wyborach do sejmików wojewódzkich powiedział, że Komisja potrzebuje czasu na ewentualne zajęcie stanowiska.
Europoseł Janusz Wojciechowski wysunął na łamach weekendowego "Naszego Dziennika" hipotezę, że wybory samorządowe mogły zostać sfałszowane. Jego zdaniem wskazuje na to liczba głosów nieważnych. W wyborach do sejmików wojewódzkich wyborcy oddali prawie 2 mln (12 proc.) głosów nieważnych. - Dlaczego liczba głosów nieważnych była największa w okręgach wiejskich, tam, gdzie walka wyborcza toczyła się głównie między PSL i PiS? Dlaczego w Warszawie głosów nieważnych było 3-4 proc., a np. w okręgu płockim aż 19 proc.? - pyta w "ND" Wojciechowski. I odrzuca wyjaśnienie, że system był skomplikowany, wyborcy nie potrafili się w tym rozeznać, zwłaszcza na wsi.
zew, PAP