UE błądzi
"Le Figaro" spytał Łukaszenkę, dlaczego - po wcześniejszych oznakach zbliżenia - nastąpiło ostatnio pogorszenie stosunków między UE a Białorusią. - Spytajcie UE, a nie nas - odparł białoruski przywódca. - Robimy wszystko, by mieć normalne stosunki z naszymi sąsiadami. Jesteśmy dobrymi uczniami, gotowymi uczyć się od was wszystkiego, co odpowiada naszym interesom. Ale polityka UE - która polega na wywieraniu bez przerwy presji na nas, narzucaniu nam warunków, pchania nas do działań, do których nie jesteśmy zdolni - nigdy nie spotka się z naszym przyzwoleniem - podkreślił Łukaszenka. Jego zdaniem, "choć Białoruś leży w centrum Europy, nie jesteśmy jej (UE) priorytetem i jest to poważny błąd". - Jesteśmy bardziej niż zawiedzeni postawą UE - oświadczył.
Sarkozy nie wie, że Białoruś istnieje
Przy okazji rozmowy z francuskimi mediami, zauważył, że chciałby poprawić relacje swojego kraju z Francją, ale że to zależy też od woli Paryża. - Obawiam się, że Nicolas Sarkozy nie wie nawet o istnieniu Białorusi - powiedział. W rozmowie nie szczędził też krytyki polityce Moskwy wobec Mińska. Zarzucił Kremlowi finansowanie białoruskiej opozycji. Białoruscy politycy opozycyjni - Uładzimir Niaklajeu, Andrej Sannikau - to ludzie, którzy dzisiaj są finansowani przez Rosję - oświadczył. Według niego, "Rosja ma cele wojskowe, polityczne, strategiczne w naszym kraju". - Ale próbując je realizować, popełnia ten sam błąd co UE. Trzeba docenić istnienie państwa i narodu białoruskiego. Świętą rolą prezydenta jest ochrona ich interesów - zaznaczył Łukaszenka.
Nie idziemy na wojnę
W jego przekonaniu, planowany Gazociąg Północny, który ma przebiegać dnem Morza Bałtyckiego i omijać Białoruś, "nie jest żadnym problemem" dla Mińska. Łukaszenka wyjaśnił, że Białoruś zawarła z Wenezuelą trzyletni kontrakt na dostawę ropy naftowej - tranzytem przez Ukrainę. W opinii białoruskiego przywódcy, ten kontrakt z Caracas "stanowi alternatywę" dla wysokich cen gazu proponowanych przez Moskwę. Pytany, czy przygotowuje się na kolejną wojnę gazową z Rosją, Łukaszenka odparł: "Nie szykujemy się na wojnę. Trzeba raczej zapytać o to tych, którzy używają gazu jako broni".
Jeśli zdrowie dopisze...
Łukaszenka oświadczył też: " Europa nie może wierzyć opozycji, kiedy ta ostatnia twierdzi, że trzymam się władzy i nikomu jej nie oddam". Dodał, że "nienawiść, która z niej (opozycji) emanuje, tylko odstraszy wyborców od głosowania na nią". - Chcę, aby Europa wiedziała, że jeśli Łukaszenka zostanie wybrany (na czwartą kadencję), to będzie wybrany przez naród - dodał. Pytany przez "Le Figaro", czy, będąc już u władzy 17 lat, zamierza rządzić jako "dożywotni prezydent", odpowiedział: "Nigdy o tym nie myślałem i nie wiem, jak długo będę żył. Ale jeśli prawo na to pozwala i człowiek jest zdrowy, a naród go popiera, to całkowicie możliwe. Liczy się pragnienie mojego narodu".
PAP