Szef rządu nie widzi "jakiegoś szczególnego problemu" w tym, że z depesz dyplomatycznych "będzie wynikało, że w rozmowie w cztery oczy polski dyplomata czy polski wojskowy z amerykańskim odpowiednikiem mówią co myślą". - Problemem jest to, że Amerykanie nie potrafili zabezpieczyć swoich tajnych materiałów przed tego typu wyciekiem i to na pewno jest problem poważny. Z punktu widzenia sojuszników takich jak Polska, chcielibyśmy mieć pewność, że to, co należy do sfery bezpieczeństwa, tajności jest na najwyższym poziomie - podkreślił premier. Jak dodał, część ludzi na świecie "żyła w takim przekonaniu, że Ameryka daje największe gwarancje profesjonalizmu i poważnego traktowania tych spraw".
Według premiera "problemem jest to, co merytorycznie wynika z ujawnionych materiałów". - Obawiam się tego, czy naprawdę tak jest, że USA podejmują jakieś decyzje dotyczące naszego bezpieczeństwa kierując się głównie relacjami z Rosją, a nie obiektywnym bezpieczeństwem sojuszników z NATO - zaznaczył Tusk. - Gdyby potwierdziły się pierwsze interpretacje i przecieki to pozostaje mi tylko satysfakcja, że jak zostałem premierem to na pewno byłem pierwszym w ostatnich 15 latach, który nie był aż tak zauroczony naszym sojusznikiem - dodał. Jak podkreślił Tusk, w trakcie negocjacji o umieszczeniu w Polsce elementów tarczy antyrakietowej jego rządu uznał, że "USA to nasz najcenniejszy sojusznik, ale nie można do niego podchodzić bezkrytycznie i na pewno nie można na kolanach". - To nie jest tak, że Amerykanie myślą wyłącznie o tym, jak Polsce zrobić dobrze. Trzeba realistycznie oceniać jak Amerykanie traktują sojuszników i jak wygląda polityka globalna - stwierdził premier. Jego zdaniem, w przeciekach Wikileaks najbardziej na jaw wyjdzie "brutalna real politik". - Z USA trzeba rozmawiać jak z najważniejszym sojusznikiem, ważnym przyjacielem Polski, ale ze świadomością, że każdy ma swoje interesy i nie zawsze jest tak, że na każdym można polegać w stu procentach, w każdej sytuacji - powiedział szef rządu.
Pytany był również o zamieszczone w cytowanych przez Wikileaks depeszach wypowiedzi byłego Szefa Sztabu Generalnego gen. Franciszka Gągora na temat wojny rosyjsko-gruzińskiej. Jak piszą polskie media, gen. Gągor stwierdził, że wojna w Osetii w 2008 roku "udowodniła, że Rosja jest nieprzewidywalna, a potrzeba stacjonowania na terenie polski baterii rakiet Patriot jest jeszcze bardziej uzasadniona". - Gen. Gągor nie przewidział wojny rosyjsko-gruzińskiej, podobnie jak ja, prezydent Bush czy inni przywódcy. Przez pierwsze kilkanaście godzin poza Polakami nikt w Europie się tym na serio nie przejął. Dopiero po kilkudziesięciu godzinach Europa zrozumiała, że tam się dzieją jakieś poważne rzeczy. W tym sensie, w kontekście wojny gruzińsko-rosyjskiej, Rosja była nieprzewidywalna, nikt nie przewidział tego ataku i nie sądzę, aby ta wypowiedź była gorsząca - powiedział premier.
Opublikowane przez portal tajne dokumenty potwierdzają m.in., że rezygnacja prezydenta USA Baracka Obamy z umieszczenia w Polsce elementów tarczy antyrakietowej, planowanej przez administrację George'a W. Busha, mogła wynikać z chęci pozyskania poparcia Rosji w kwestii sankcji ONZ wobec Iranu. Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" wyliczył, że wśród ujawnionych przez Wikileaks materiałów jest 970 dokumentów z Polski - wśród nich 565 jest opatrzonych klauzulą "poufne", 30 to materiały "tajne", a jedna depesza zakwalifikowana została jako dokument "tajny-nie dla cudzoziemców". 204 depesze przeznaczone są tylko "do użytku wewnętrznego". Zdecydowana większość depesz dotyczy lat 2005-2009 i zostały wysłane z ambasady USA w Warszawie oraz konsulatu w Krakowie.
pap, ps