- To są kłamstwa, nie mające faktycznych przesłanek - replikował wtedy Kaczyński. - Nie było żadnych teczek, nie było żadnych akcji ad personam wobec kogokolwiek - zapewniał szef PiS, zapowiadając pozew wobec Giertycha. Także wtedy Giertych zapowiedział, że pozwie Kaczyńskiego za zarzut kłamstwa. - Domagam się przeprosin za jego skandaliczną i bezczelną wypowiedź, jakobym kłamał - mówił Giertych. W swym pozwie Giertych żąda od Kaczyńskiego przeprosin w TVP, TVN i Polsacie, "Rzeczpospolitej" i "Dzienniku Gazecie Prawnej". Adwokat Kaczyńskiego mec. Bogusław Kosmus wnosi o oddalenie pozwu.
Giertych zeznał przed sądem, że chodzi mu o zbieranie materiałów "mających w oczach pozwanego charakter kompromitujący polityków opozycji": m.in. Tuska, żony Schetyny, matki Sławomira Nowaka. - Informacje te miałem bezpośrednio od pozwanego, od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz od szefa MSW Janusza Kaczmarka - dodał. Podkreślił, że mówił o tym publicznie od 2007 r. i wtedy Jarosław Kaczyński nie zarzucał mu kłamstwa, a PiS tłumaczył, że chodziło o "walkę z układem". Giertych wniósł, by sąd rozważył zwrócenie się do ABW, by pod koniec procesu jej biegły mógł wykrywaczem kłamstw ocenić wiarygodność zeznań stron. - Jestem gotowy poddać się takim badaniom - zadeklarował. Sąd oddalił wszelkie wnioski dowodowe obu stron o przesłuchanie świadków. Proces odroczono do 22 lutego 2011 r.
PAP, arb