Groźby Janukowycza pod adresem Litwy padły podczas spotkania z ambasadorem tego kraju w grudniu 2005 roku w Kijowie w związku z udziałem Adamkusa w mediacji międzynarodowej, która miała rozładować napięcie na Ukrainie, wywołane wydarzeniami pomarańczowej rewolucji w 2004 r. W mediacji tej uczestniczył także ówczesny prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski oraz przedstawiciel Unii Europejskiej Javier Solana.
"Podczas swego spotkania z ambasadorem Litwy w grudniu 2005 roku, po raz pierwszy od pomarańczowej rewolucji, W. Janukowycz wystąpił z obraźliwą tyradą (pod adresem Litwy - red.), która nastąpiła nawet bez wymiany (obowiązujących w dyplomacji) grzeczności" - czytamy w nocie amerykańskiej ambasady. - W grudniu zeszłego (2004) roku wzięliście udział w puczu. Pozwoliliście się wykorzystać w machinacjach (ówczesnego prezydenta Ukrainy Leonida) Kuczmy. W efekcie wasze działania będą mieć negatywne następstwa dla rozwoju stosunków między Litwą i Ukrainą w przyszłości - powiedział Janukowycz litewskiemu ambasadorowi.
W komentarzu pod przesłaną do Waszyngtonu depeszą czytamy, że Janukowycz, który po pomarańczowej rewolucji w powtórzonej w związku z fałszerstwami drugiej turze wyborów prezydenckich przegrał z Wiktorem Juszczenką, nadal uważa swą porażkę za niesprawiedliwość.
W depeszy tej zamieszczono także relację z rozmowy litewskich dyplomatów z Anatolijem Orłem, doradcą Partii Regionów ds. międzynarodowych, który wcześniej był także doradcą Kuczmy. "A. Oreł przekazał, że Janukowycz nieufnie odnosi się do Zachodu, a szczególnie do USA, jednak dodał, że przedstawiciele Partii Regionów, którzy mają bardziej pozytywne nastawienie wobec Zachodu, prowadzą starania, by >zmiękczyć< stanowisko Janukowycza w tej kwestii" - czytamy.
zew, PAP