- Kiedy takie oceny są upubliczniane, mogą zaszkodzić stosunkom międzynarodowym i odbić się na duchu tych stosunków jako całości. Z drugiej zaś strony nie widzę tutaj nic krytycznego - podkreślił Miedwiediew. - Nie jesteśmy paranoikami i nie wiążemy stosunków rosyjsko-amerykańskich z jakimikolwiek przeciekami - dodał. Miedwiediew zażartował też, że Stany Zjednoczone "miałyby wiele zabawy", gdyby mogły poczytać oceny dokonywane przez rosyjskich dyplomatów i rosyjski wywiad.
W ujawnionych przez Wikileaks materiałach amerykańscy dyplomaci porównywali rosyjskich przywódców do bohaterów filmu "Batman i Robin". Premier Władimir Putin to - zdaniem dyplomatów - Batman, a Miedwiediew to jego młody pomocnik Robin. W innym materiale Putin określany jest jako "samiec alfa". Premier Rosji jest również oceniany jako polityk trzymający się autorytarnych metod rządzenia oraz porównywany do premiera Berlusconiego. Miedwiediew uznał te określenia za "nierozważne, aroganckie i bezczelne".
zew, PAP