Łapiński wyraził przekonanie, że polski rząd "nie jest asertywny, nie wykazuje chęci wyjaśnienia sprawy", zaś "międzynarodowa komisja miałaby więcej do powiedzenia, bo Rosjanie musieliby się z nią liczyć". - Oczekujemy od PE, aby zajął się tą sprawą i pomógł polskiej prokuraturze prowadzić śledztwo - podkreślał inny uczestnik manifestacji Marcin Olgierowicz.
Wielu manifestantów odmawiało wypowiedzi dla mediów czy podania informacji, skąd przyjechali i kogo reprezentują. Byli to głównie młodzi ludzi, którzy mówili, że przyjechali do Brukseli dzięki fundacji "Niezależne Media" i klubom "Gazety Polskiej". Manifestacja "Prawda i Pamięć - Smoleńsk 2010" przyciągnęła polskich korespondentów akredytowanych w Brukseli, natomiast nie wzbudzała zainteresowania mediów zagranicznych ani osób wychodzących i wchodzących do PE. Do manifestantów wyszedł europoseł PiS Ryszard Czarnecki, który także wsparł akcję. - Jeżeli młodzi ludzie chcą taką manifestację zrobić, to im będę zawsze pomagał, bo manifestują w sprawie bardzo słusznej - powiedział eurodeputowany. - Jutro rozpoczyna się w Brukseli szczyt UE-Rosja i w wigilię tego szczytu warto, by europejscy politycy dowiedzieli się, że Rosja w sprawie śledztwa ma grzech zaniechania. Po to jest ta manifestacja - dodał.
"Dlaczego rosyjska prokuratura manipuluje zeznaniami świadków?", "Patrzcie, jak Rosja zniszczyła dowody w śledztwie", "Nie bądź obojętny na kłamstwa w sprawie katastrofy smoleńskiej!" - głosiły hasła wypisane po angielsku na tablicach niesionych przez uczestników. Towarzyszyły im zdjęcia wraku samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem. Zdaniem organizatorów, obrazują one, jak "Rosjanie zniszczyli wrak polskiego samolotu, uniemożliwiając tym samym przeprowadzenie rzetelnych jego badań".
PAP, arb