Wywiad opublikowano na dwa dni przed uroczystością wręczenia Pokojowej Nagrody Nobla, którą w tym roku otrzymał chiński dysydent Liu Xiaobo. Wałęsa przyznał, że zamierzał zaproponować, by to on wraz z Michaiłem Gorbaczowem i byłym prezydentem RPA Frederikiem Willemem de Klerkiem odebrali nagrodę w imieniu więzionego laureata. "Na spotkaniu laureatów Pokojowej Nagrody Nobla w Japonii chciałem zaproponować, by tegoroczną nagrodę w Oslo odebrali Gorbaczow, de Klerk i ja. Ale, do licha, zachorowałem i Gorbaczow też. Potem ktoś dowiedział się o tym pomyśle i mnie o niego spytał. Nie mogłem kłamać. W ten sposób propozycja ta została upubliczniona. Nie mogliśmy jechać do Japonii i pomysł jest spalony" - powiedział Wałęsa.
W 1983 r. były przywódca Solidarności również nie odebrał osobiście Pokojowej Nagrody Nobla. Jak wspominał, obawiał się, że komunistyczne władze uniemożliwią mu powrót z Oslo do kraju. "Dlatego wysłałem żonę (...) Jest matką kilkorga dzieci, więc jej pozwolono wrócić" - powiedział. Jak dodał, przyznanie mu Pokojowej Nagrody Nobla, dodało "wiatru w żagle" opozycji w Polsce. "Było to uznanie dla naszej dotychczasowej walki i zachęta do dalszych działań. Nie wiem, jak potoczyłyby się sprawy, gdyby nie było tej nagrody" - ocenił były prezydent. "Mnie samego nagroda uczyniła nieśmiertelnym. Jest wielu elektryków, ale tylko jeden ma tę nagrodę. Elektryk i laureat Nagrody Nobla, to brzmi inaczej. Do dziś wiele mi to ułatwia" - dodał.
pap