Przewodnicząca PJN Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiedziała, że jej klub w poniedziałek złoży w Sejmie projekt uchwały o powołaniu komisji. - Uważamy, że te osiem miesięcy, które jest za nami (od katastrofy smoleńskiej), to jest osiem miesięcy dociekania do prawdy. Jestem przekonana, że na większość znaków zapytania nie znaleźliśmy do tej pory odpowiedzi - oceniła posłanka. Jak dodała, badanie okoliczności katastrofy wymaga ponadpartyjnej zgody. - Jedynym forum, które taką ponadpartyjną zgodę może zagwarantować, jest właśnie komisja nadzwyczajna - podkreśliła Kluzik-Rostkowska. Jak dodała, taka komisja posiada odpowiednie instrumenty, by dociekać prawdy.
Więcej prawdy, więcej spokoju
- Ja mam bardzo głęboką wiarę w to, że im bliżej będziemy wyjaśniania przyczyn katastrofy, tym życie polityczne w Polsce będzie spokojniejsze i będzie łatwiej wtedy wrócić do tego wszystkiego, co ważne, ale co w kontekście katastrofy smoleńskiej jest przyziemne - dodała. Kluzik-Rostkowska mówiła, że do tej pory PJN nie prowadził z żadną partią oficjalnych rozmów o poparciu dla swojej inicjatywy. Takie spotkania mają się odbyć w przyszłym tygodniu, gdy zbierze się Sejm. Dodała, że kwestie, ilu członków miałaby komisja i kto ma w niej zasiadać są do ustalenia. - Ważna jest sama zgoda parlamentu, by taka komisja powstała - dodała.
Jak podkreślił Kowal komisja nadzwyczajna może się okazać najskuteczniejsza w wyjaśnianiu kwestii związanych z tokiem dochodzenia prowadzonego w sprawie katastrofy smoleńskiej i spraw z pogranicza polityki i dochodzenia? "Komisja nadzwyczajna poprzez to, że posłowie mają dostęp do dokumentów tajnych jest właściwą drogą, by uruchomić kontrolę parlamentarną, a przedstawicieli parlamentu zapoznawać także z tymi dokumentami, które z jakichś powodów nie mogą być upublicznione" - powiedział. Kowal mówił, że poszukiwanie prawdy "musi się odbywać w atmosferze zgody politycznej nie tylko jednej czy dwóch partii, ale wszystkich". - Sprawa ma charakter narodowy, państwowy - zaznaczył.
Wassermann: to różnica jakościowa
Córka zmarłego w katastrofie smoleńskiej posła PiS Zbigniewa Wassermanna, Małgorzata Wassermann, w rozmowie z dziennikarzami podkreśliła, że najistotniejsze przy powołaniu komisji nadzwyczajnej są jej uprawnienia, bo proceduje ona m.in. według kodeksu postępowania karnego i ustawy o sejmowych komisjach śledczych. - Pan Macierewicz może zapraszać osoby, które nie muszą tam chcieć przyjść. Przed komisję sejmową to jest wezwanie, a nie zaproszenie. Ona uprzedza o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. To zasadnicza różnica - zauważyła.
Jak dodała, wielokrotnie rodziny rozmawiały o tym, że przydałby się organ, przed którym każdy ponosi odpowiedzialność za swoje wypowiedzi. Zaznaczyła jednak, że mówi we własnym imieniu. - Jestem zadowolona z każdej inicjatywy, która może nas przybliżyć do prawdy i która po ośmiu miesiącach uporządkuje wypowiedzi np. pani minister zdrowia Ewy Kopacz, która mówiła, że jesteśmy obecni przy sekcjach zwłok, a potem na spotkaniu z nami wyjaśniła, że chodziło jej o identyfikację - powiedziała Wassermann.zew, PAP