Nieobecność zarówno laureata, jak i jego najbliższych na uroczystości w Oslo zdarzyła się po raz pierwszy od 1936 roku, gdy niemiecki publicysta Carl von Ossietzky nie mógł odebrać pokojowego Nobla, ponieważ naziści zabronili jemu i jego najbliższej rodzinie wyjazdu do Oslo. Lech Wałęsa, nagrodzony pokojowym Noblem w 1983 roku, również nie odebrał nagrody osobiście, ale odebrała ją jego żona. - Wiem, co to znaczy nie móc pojechać, czy obawiać się o tego, kto pojechał w twoim imieniu - powiedział włoskiemu dziennikowi "La Repubblica". - Myślałem, że reżim nie pozwoli mi wrócić, znałem ich. Poprosiłem moją żonę, aby pojechała. Gdyby zabronili wrócić matce moich dzieci, to byłby za duży skandal - zauważył były prezydent.
Chiński rząd nazywa Liu "przestępcą", a nagrodzenie go Noblem uznał za ingerencję w sprawy wewnętrzne Chin. Przewodniczący norweskiego komitetu noblowskiego Thorbjoern Jagland wyraził ubolewanie z powodu uniemożliwienia Liu przez Pekin odebrania pokojowego Nobla. - Żałujemy, że laureat nie jest tu dziś obecny. Jest w więzieniu w północno-wschodnich Chinach. Nie może być tu dziś z nami także jego małżonka Liu Xia, ani najbliżsi krewni. Już sam ten fakt pokazuje, że nagroda była potrzebna i słuszna - powiedział Jagland.
- Liu skorzystał tylko ze swych praw człowieka i stał się symbolem walki o te prawa w całych Chinach" - wskazywał przewodniczący komitetu noblowskiego i zażądał od Chin natychmiastowego uwolnienia noblisty, skazanego za "podżeganie do działań na szkodę władzy państwowej". Liu siedzi w więzieniu od prawie dwóch lat. Jagland zapewnił, że nagroda dla Liu nie jest "nagrodą przeciwko Chinom" i podkreślił, iż kraj ten, jako światowe mocarstwo, "powinien przywyknąć do tego, że debatuje się o nim i krytykuje".
Barack Obama powiedział w piątek, że Liu Xiaobo jest ucieleśnieniem "uniwersalnych wartości" i wezwał Chiny do jego jak najszybszego uwolnienia oraz do poczynienia większych postępów w dziedzinie demokracji. Amerykański prezydent w wydanym oświadczeniu wyraził żal, że ani laureatowi, ani jego żonie nie pozwolono przybyć do Oslo na ceremonię przekazania wyróżnienia. - Ameryka szanuje wyjątkową kulturę i tradycje różnych krajów. Szanujemy nadzwyczajne osiągnięcia Chin w wyciągnięciu milionów obywateli z ubóstwa, lecz pan Liu przypomina nam, że ludzka godność również zależy od postępów w demokracji, otwartego społeczeństwa i rządów prawa - podkreślił Obama w specjalnym oświadczeniu.
Gdy w Oslo rozpoczęła się uroczystość, w Pekinie przestano odbierać program telewizji CNN i BBC, które transmitowały to wydarzenie na żywo. Niedostępny był też portal noblowskiego komitetu noblowskiego. Uroczystość w Oslo zbojkotowało kilkanaście krajów, oprócz Chin m.in. Rosja, Pakistan, Iran, Wenezuela i Kuba.
54-letni literat i obrońca praw obywatelskich Liy Xiaobo otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla "za długą walkę bez przemocy na rzecz podstawowych praw w Chinach". Wyróżnienie go tą nagrodą wsparli swymi podpisami m.in. dwaj jej laureaci - dalajlama i Desmond Tutu - oraz były czeski prezydent Vaclav Havel, niegdyś współinicjator Karty 77.PAP, arb, em