Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Hitlerjugend
Do obecności neofaszystowskich ruchów w Polsce, o czym piszą autorzy artykułu "Hitlerjugend" (nr 29), powoli się przyzwyczajamy i coraz mniej osób to oburza. Przejawy rasistowskiej agresji toną w masie zalewającej nas przestępczości i bywają często przedstawiane jedynie jako lokalna ciekawostka. Nieliczne narodowe ugrupowania mają nawet (raczej symboliczny) udział w sprawowaniu władzy. O tym, że neofaszyzm wraca do łask i nawet pozwala mu się czasami odszczekiwać, lepiej świadczy szantaż austriackich neofaszystów Jörga Haidera, wymierzony w proces reformowania Unii Europejskiej. To - moim zdaniem - poważniejszy sygnał ostrzegawczy niż banda łysych opryszków demolujących stadion. Bezmyślna agresja skierowana przeciwko ludziom innej rasy czy o innych poglądach istnieć będzie zawsze. Jednakże nadanie ruchom popierającym takie zachowania "cywilizowanych" ram, tolerowanie ich poglądów i wpływu na rządzenie krajem powoduje wzrost ich atrakcyjności i bezkarności. I nie należy tu chyba mylić pojęcia tolerancji z poszerzającym się marginesem obojętności.

SEWERYN SAPINSKI
Mikołów

Artykuł "Hitlerjugend" nie budzi moich zastrzeżeń z wyjątkiem... pewnej fotografii. Chodzi o zdjęcie Romana Dmowskiego, umieszczone obok fotografii takich ludzi, jak Moczar i Piasecki. To, co zostało o Dmowskim napisane, (a raczej - co nie zostało), może być uznane za obraźliwe i sprzyjać powstawaniu fałszywych poglądów. W czasach PRL zarzucano temu politykowi "zbrodniczą działalność burżuazyjną", a w latach 1989-2000 opisywano go krótkim słowem "nacjonalista". Owszem, Roman Dmowski był twórcą Stronnictwa Narodowego. Prawdą jest również to, że ze środowiska narodowo-demokratycznego wyrosła Falanga. Tylko dlaczego nikt nie napisał, że Dmowski ostro przeciwko tej organizacji występował? Krytykował działalność młodych. Krytykował ich zapalczywość, a nawet (i tu leży pies pogrzebany) ich idee i statuty, które w paru punktach były sprzeczne z postulatami endeków. Zwłaszcza dotyczyło to stosunku do mniejszości narodowych. Jeśli nawet tzw. starzy byli niechętnie nastawieni do innych narodowości (choć ograniczało się to najczęściej do Niemców), to mowy nie było o tym, aby szanujący się narodowiec użył przemocy fizycznej bądź też presji psychicznej wobec przedstawicieli innych narodów. Jedyną drogą mogła być droga parlamentarna. Rozłam w partii, do jakiego we wczesnych latach 30. doprowadzili młodzi radykalni endecy, został ostro skrytykowany przez zarząd partii, a twórcę bojówek, doktora Tadeusza Bielickiego, i Tadeusza Wróbla wydalono z partii. Zresztą samo określenie "rozłam" sugeruje coś sprzecznego z myślą przewodnią partii i poglądami samego Romana Dmowskiego.
Zestawienie tego twórcy II Rzeczypospolitej z Moczarem i Piaseckim jest dla niego obraźliwe, a ponadto czyni go rzekomo odpowiedzialnym za obecność ruchów neonazistowskich w Polsce. Nie godzi się człowieka, który w styczniu 1919 r. w Paryżu na oczach całej Europy wraz z Ignacym Paderewskim musiał bronić państwa polskiego i przyszłości narodu, stawiać na równi z tymi ludźmi.

Aleksander z Poznania

Dossier
"W smutnych czasach, w których na tej sali zasiadała haniebnej pamięci stalinowska banda, uruchomiona została niesławna maszynka do głosowania". Tak dokładnie brzmiała cytowana w "Dossier" (nr 28) wypowiedź posła Jana Łopuszańskiego podczas sejmowej debaty nad powołaniem komisji, której przyśpieszony tryb pracy miałby umożliwić szybsze przyjmowanie przez Polskę unijnego ustawodawstwa.

Ryszard Kamiński
Więcej możesz przeczytać w 30/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.