Według sprawozdania sporządzonego z tego spotkania przez amerykański personel dyplomatyczny w Paryżu, wypowiedź Safonowa sugerowała, iż "Rosja nie miała udziału w zabójstwie, choć Safonow nie rozwinął tego wątku". Safonow miał twierdzić, że "rosyjskie władze w Londynie znały i inwigilowały osoby przenoszące radioaktywne substancje w brytyjskiej metropolii, zanim doszło do otrucia Litwinienki, ale Brytyjczycy powiedzieli im, że sami się tym zajmują i panują nad sytuacją".
Rosja utrzymuje, że nie miała niczego wspólnego z zabójstwem Litwinienki, który był w Londynie znanym krytykiem Władimira Putina i współpracownikiem Borysa Bieriezowskiego, ale eksperci od wywiadu są przekonani, że nie można by go było dokonać bez poparcia na Kremlu. Twierdzenia Safonowa przyjmowane są w brytyjskich służbach wywiadowczych sceptycznie - zaznacza tygodnik.
Rosjanie odmawiają wydania Brytyjczykom podejrzewanego o zabójstwo Andrieja Ługowoja - byłego kolegi Litwinienki z czasów wspólnej służby w rosyjskich służbach. Brytyjskie władze prokuratorskie chcą formalnie oskarżyć Ługowoja przed sądem.
- Twierdzenie, że władze brytyjskie monitorowały ruchy zabójców w Londynie, może być podstawą do pytań, czy Litwinienko został ostrzeżony (przez Brytyjczyków) o tym, że jego życiu może zagrażać niebezpieczeństwo - napisał "Observer". Mogą też skomplikować i tak trudne stosunki brytyjsko-rosyjskie. Litwinienko był naturalizowanym Brytyjczykiem.
zew, PAP