- Oczywiście, oni cały czas krzyczą: "Płoszcza, Płoszcza" (biał. plac). Jeszcze raz chcę powiedzieć: uprzedziliśmy rodziców, wykładowców uczelni, liceów, szkół. Uprzedziliśmy o możliwych prowokacjach, jakie mogą być tego dnia, także w miejscach, gdzie masowo gromadzą się ludzie - oświadczył Łukaszenka na posiedzeniu na temat kampanii prezydenckiej i bezpieczeństwa w tym okresie. - Nie można w żadnym wypadku ulegać prowokacjom, dlatego że im potrzebny jest choćby obrazek - że niby to takie niedemokratyczne władze, że Łukaszenka "na krwi i kościach doszedł znowu do władzy" - dodał.
- Nie daj Boże jeśli tylko ktoś przekroczy ten Rubikon, do którego w ogóle nie należy się zbliżać. Reakcja milicji i wojska powinna być adekwatna i surowa. Idźcie spokojnie tam, gdzie można, gdzie wyznaczono miejsce - rozmawiajcie, wiecujcie. Jeśli jednak jest naruszenie prawa, to i reakcja powinna być surowa - zaznaczył białoruski prezydent. Ocenił jednocześnie, że "wytrzymałość władzy jest dzisiaj na tyle wielka, że nie ma konieczności stosowania jakichś nadzwyczajnych metod". - Ale na wszystko powinniśmy być gotowi - dodał.
Opozycyjni kandydaci w wyborach prezydenckich wzywają na Plac Październikowy w Mińsku w wieczór wyborczy, ponieważ uważają, że wybory nie będą uczciwe. Zapewniają przy tym, że będzie to pokojowe zgromadzenie. W wyborach startuje 10 kandydatów, w tym siedmiu przedstawicieli opozycji i ubiegający się o czwartą kadencję Alaksandr Łukaszenka.
PAP, arb