Media w Pradze w tym tygodniu podały, że Drobil mógł ukrywać informacje wskazujące na ingerencję jego znajomych w przepływ pieniędzy w państwowym funduszu ochrony środowiska. Premier prawdopodobnie wiedział o tym od października i broni ministra. Havel podkreślił, że na razie rząd Neczasa nie przekonał go o swym zaangażowaniu w walkę z korupcją, które tak zapowiadał, gdy go powoływano. Były prezydent zauważył, że czerwcowe wybory parlamentarne w Czechach nie przyniosły "radykalnej zmiany na lepsze". Jego zdaniem wielkie zmiany w czeskiej polityce przyjdą wraz z kolejnymi wyborami.
Havel w wywiadzie wymienia też kwestie, które w ostatnich 20 latach w Czechach mu się nie podobają. Wylicza, że są to: przepaść między polityką a społeczeństwem, niemoc państwa w walce z oszustami i bandytami, brak szacunku dla kraju i ziemi, brzydka architektura czy wielka władza mediów bulwarowych. W sytuacji na świecie największe obawy Havla wzbudza to, że "ludzka odpowiedzialność nie nadąża za ludzkim poznaniem, co oznacza, że terroryści mają, czy wkrótce będą mieć do dyspozycji bomby atomowe zamiast noży czy szabli". W rozmowie z "MfD" Havel mówi też o swym stanie zdrowia. - Muszę być bardzo ostrożny, gdyż nawet całkiem banalna choroba może mieć u mnie fatalne skutki. Najbardziej przeszkadza mi, że na schodach muszę co chwilę odpoczywać - mówił.
Przyczyną problemów zdrowotnych u 74-letniego Havla było niedoleczone zapalenie płuc z czasów odsiadywania kary więzienia w latach 80. Później pojawił się u niego nowotwór płuca, usunięty w 1996 roku. W 1998 roku u Havla doszło do perforacji jelita grubego; uratowała go szybka przeprowadzona operacja. Był kilkakrotnie hospitalizowany. To pierwszy wywiad Vaclava Havla od pół roku. Były czeski przywódca unika obecnie dłuższych wypowiedzi dla dziennikarzy.
pap, ps