Dekonspiracja zemstą
Zdaniem Tomasza Kaczmarka prawie równoczesne prowadzenie spraw posłanki PO Beaty Sawickiej, celebrytki Weroniki Marczuk i małżeństwa Kwaśniewskich nie było błędem. - To, że te sprawy były czasowo zbliżone, nie ma żadnego znaczenia - uważa agent. Podkreśla, że CBA pod rządami Mariusza Kamińskiego zrobiło wszystko, by nie dopuścić do zdekonspirowania "Tomka". - Wszystkie te sprawy zostały zakończone sukcesem. Dopiero w akcie zemsty jedna z osób, która wywodzi się ze środowiska państwa Kwaśniewskich, a z którą się zetknąłem w trakcie sprawy w Kazimierzu, dostarczyła mediom moje zdjęcia i zostałem zdekonspirowany - mówi Kaczmarek.
Mężczyźni też mnie kochali?
Agent "Tomek" odrzuca łatkę lowelasa. Stwierdza, że nikogo nie rozkochiwał ani nie próbował zauroczyć. Nie namawiał też do popełniania przestępstwa. - To te panie proponowały mi działania korupcyjne - mówi. - W tych działaniach korupcyjnych nie występują tylko panie, które tak ochoczo się wypowiadają w mediach. Wielu mężczyzn też ma przedstawione zarzuty i odpowiada karnie. Czy oni też się we mnie zakochali? To absurd - podkreśla.
Pogłoski o swoim niepełnym wykształceniu Kaczmarek nazywa kłamstwem. - Linczowano mnie, że jestem niedouczony, że mam tylko maturę - przypomina podkreślając, że skończył socjologię na Uniwersytecie Wrocławskim.
zew, "Polska The Times", PAP