Pytany o ruch "Polska jest Najważniejsza", który odwołuje się do dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego Dubieniecki podkreśla, że ugrupowanie Joanny Kluzik-Rostkowskiej nie ma do tego prawa. - Jeżeli ktoś ma prawo do odwołania się do spuścizny po prezydencie Lechu Kaczyńskim, jest to Jarosław Kaczyński, a w sferze prywatnej - tylko moja żona - podkreśla mąż Marty Kaczyńskiej. - Próby zawłaszczenia dorobku prezydenta są niesmaczne - dodaje. Jego zdaniem PJN zmierza do wejścia w koalicję wyborczą z Platformą, choć przyznaje, że osobiście ludzi współtworzących to ugrupowanie lubi. Ale sukcesu im nie wróży. - PiS jest jeden i wyłącznie pod przewodnictwem Jarosława Kaczyńskiego - podkreśla.
Mówiąc o PiS Dubieniecki stwierdza, że "nie chciałby aby partia ta istniała bez Jarosława Kaczyńskiego". - Nie chciałbym, żeby PiS istniał jeśli mnie w nim nie będzie - dodaje z uśmiechem. I podkreśla, że ani Zbigniew Ziobro, ani Jacek Kurski nie są w stanie zastąpić Jarosława Kaczyńskiego. - Ale też nie jest on wieczny. Trzeba się liczyć z tym, że kiedyś w naturalny sposób odejdzie, chyba że przy tajemniczym zbiegu okoliczności Jarosława Kaczyńskiego spotka coś przykrego w kraju - mówi tajemniczo mąż Marty Kaczyńskiej. Czy chodzi o możliwość zamachu? - Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi - ucina temat Dubieniecki.
Zamach - zdaniem Dubienieckiego - mógł być też przyczyną katastrofy smoleńskiej. - Błąd pilotów to ostatnia rzecz, jaką zakładam w tej sprawie - twierdzi mąż Marty Kaczyńskiej. - Nie wierzę w przypadki - dodaje. I przypomina, że Lech Kaczyński był jedynym prezydentem w UE, który potrafił przeciwstawić się Rosjanom. - Wyeliminowanie go dawałoby Rosji swobodę w załatwianiu interesów w Europie - podkreśla Dubieniecki. Mąż Marty Kaczyńskiej ubolewa też, że w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej jest "tyle nieprawidłowości, że nie doprowadzi nas ono do prawdy".
"Gazeta Wyborcza", arb