Polsce chodzi o odwieszenie zawieszonych po raz pierwszy w październiku 2008 roku sankcji wizowych wobec przedstawicieli białoruskiego reżimu, w tym prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Ostatnio przedłużono te sankcje na rok z jednoczesnym zawieszeniem w październiku 2010 roku, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by UE zmieniła swoje stanowisko przed upływem roku. Decyzja musi zapaść jednomyślnie. Sankcje wizowe wobec Mińska były wprowadzane przez Brukselę stopniowo już od 2004 roku w odpowiedzi na sfałszowane referendum konstytucyjne, które umożliwiło Łukaszence pozostanie u władzy. Za rozważeniem przywrócenia i rozszerzenia sankcji wobec władz Białorusi, które jednak nie powinny uderzać w społeczeństwo białoruskie, opowiada się otoczenie prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski i szef MSZ Niemiec Guido Westerwelle wydali w poniedziałek wspólne oświadczenie, w którym potępili przemoc na ulicach Mińska po wyborach prezydenckich na Białorusi. Zapowiedzieli w nim, że wspólnie z europejskimi partnerami ustalone zostaną teraz warunki dla przyszłej polityki wobec tego kraju. Ponadto Sikorski rozmawiał już m.in. z szefem białoruskiej dyplomacji Siarhiejem Martynauem. Szef polskiego MSZ zażądał uwolnienia wszystkich zatrzymanych i aresztowanych działaczy opozycyjnych na Białorusi. O ich uwolnienie apelowała w imieniu UE także Ashton.
Białoruska opozycja zakwestionowała wyniki wyborów, według których Alaksandr Łukaszenka zdobył niemal 80 proc. głosów. Siedmiu opozycyjnych kandydatów zatrzymano w nocy z niedzieli na poniedziałek. Rozpędzono demonstrację 20 tys. osób protestujących przeciwko fałszerstwom wyborczym. Prawie 600 osób skazano na kary do 15 dni więzienia za udział w zamieszkach.
PAP, arb