Deputowani ukraińskiej opozycji, pobici w ubiegłym tygodniu w Radzie Najwyższej przez deputowanych rządzącej Partii Regionów, przeszkadzali w normalnej działalności parlamentu - oświadczył zastępca prokuratora generalnego Jewhen Błażiwski. Błażiwski wystąpił przed deputowanymi, by poinformować ich, jakie kroki podjęła prokuratura w związku z tym incydentem. W rezultacie bijatyki pięciu przedstawicieli opozycji znalazło się w szpitalu.
- 16 grudnia grupa deputowanych opozycyjnych przeszkadzała w sali sesyjnej parlamentu w wypełnianiu przez członków parlamentu obowiązków poselskich. Między obecnymi na sali deputowanymi doszło do konfliktu z użyciem siły - relacjonował wiceprokurator. Z wypowiedzi Błażiwskiego wynika, że śledztwo prokuratury toczy się wyłącznie wokół deputowanych opozycji, przeszkadzających w działalności parlamentu, a nie deputowanych partii rządzącej, którzy ich zaatakowali.
Po oświadczeniu zastępcy prokuratora generalnego deputowani opozycyjni z Bloku Julii Tymoszenko (BJuT) i bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona (NU-LS) na znak protestu opuścili salę obrad parlamentu. - Żądamy zmiany kwalifikacji prawnej tej sprawy i wszczęcia śledztwa, dotyczącego pobicia deputowanych - apelował przedstawiciel NU-LS, Oleś Donij.
16 grudnia deputowani BJuT w proteście przeciwko represjom wobec opozycji, a szczególnie byłej premier Julii Tymoszenko, przystąpili do okupacji trybuny parlamentarnej. W godzinach wieczornych zostali zaatakowani przez posłów rządzącej Partii Regionów. Po brutalnej bójce z użyciem krzeseł trybuna została odblokowana. Kilku posłów BJuT opuściło parlament na noszach.
PAP, arb