"Nie narażajmy państwa"
- Jeśli tak się nie stanie, to wtedy po prostu jest raport kraju, w którym doszło do katastrofy i jednocześnie uwagi, tak samo publikowane, tak samo trafiające do opinii publicznej Polski - zaznaczył Komorowski. Pytany, czy "powinna powstać polska wersja raportu MAK" odparł: "Polska wersja? Nie, są procedury, należy się trzymać procedur, bo inaczej albo naraża się państwo polskie na brak powagi, albo na brak skuteczności".
Okoliczności katastrofy polskiego samolotu, wyjaśniają dwie komisje - rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy MAK, który bada je na podstawie Konwencji Chicagowskiej i polska Komisja Badania Wypadków Lotniczych - która działa na podstawie polskiego prawa. Prace polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej zakończy raport. Znajdą się w nim m.in. wnioski i zalecenia, które mają ograniczyć ryzyko tego rodzaju tragedii w przyszłości.
Co mówił Klich
16 grudnia Polska przekazała Rosji swoje uwagi do projektu raportu MAK w sprawie katastrofy smoleńskiej. Liczą one w sumie ok. 150 stron. 17 grudnia premier Donald Tusk oświadczył, że rosyjski projekt raportu jest dla Polski nie do przyjęcia. Zdaniem premiera, dokument nie opisuje "zakresu odpowiedzialności" Rosjan za tragedię. W poniedziałek przedstawiciel Polski akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) płk Edmund Klich wykluczył możliwość negocjowania przez Polskę z Rosją kształtu raportu o katastrofie smoleńskiej. Dodał, że jeśli polskie stanowisko dotyczące raportu nie będzie uwzględnione, strona polska napisze swój raport.
Klich powiedział również, że w raporcie MAK, z którym się zapoznawał, niewiele było o działaniach strony rosyjskiej, w tym kontrolerów. - Natomiast był zdecydowanie nakierowany na działalność strony polskiej, a zwłaszcza pilotów - przyznał. - Nie mówię o winie kontrolerów, ale to powinno być w raporcie. Jeśli tego nie ma, to trudno uznać raport za obiektywny - zastrzegł.
zew, PAP