Według sądu pracy odsunięcie Ferrario od prowadzenia sztandarowego programu informacyjnego w pierwszym kanale publicznej telewizji było, jak stwierdzono w uzasadnieniu, "wyrządzeniem poważnych szkód jej profesjonalizmowi z powodu dyskryminacji politycznej w rezultacie jej sprzeciwu wobec linii programowej" szefa redakcji. Ponadto zgodnie z wyrokiem dziennikarka ma odzyskać prawo do relacjonowania wielkich wydarzeń.
- To śmieszna decyzja - ocenił senator rządzącej partii Lud Wolności Maurizio Gasparri. Jego zdaniem oznacza to, że "sędziowie są na usługach lewicy". W opinii tego prominentnego polityka partii Berlusconiego fakt, że to sędziowie decydują o tym, kto ma prowadzić dziennik w RAI jest "szaleństwem".
Oburzenie wyrokiem sądu pracy wyraził szef dzienników Augusto Minzolini, który uznał za "normalne" odsunięcie dziennikarki po 28 latach jej obecności na antenie. - Nakaz przywrócenia Ferrario do prowadzenia dziennika to przykład zwycięstwa gerontokracji i nieustępowania miejsca nowym pokoleniom - oświadczył. Wcześniej Minzolini był wielokrotnie oskarżany przez dziennikarzy RAI o polityczne manipulacje i sprzyjanie interesom rządzącej centroprawicy oraz unikanie podawania niewygodnych dla niej informacji.
zew, PAP