Kluczowy jest artykuł 8 dokumentu. Daje on Polsce możliwość zwrócenia się do Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) „o wyznaczenie przedstawiciela, który będzie brał udział jako doradca wyznaczony do wspierania pełnomocnego przedstawiciela w jakimkolwiek badaniu zdarzeń lotniczych przeprowadzanym w państwie trzecim". W praktyce oznacza to, że polski akredytowany przy rosyjskim MAK Edmund Klich mógłby otrzymać eksperckie wsparcie ze strony UE. Innymi słowy, Bruksela mogłaby oddelegować swojego przedstawiciela do badania smoleńskiej katastrofy.
- To rozporządzenie otwiera Polsce kilka możliwości. Po pierwsze umożliwia umiędzynarodowienie badania katastrofy smoleńskiej. Po drugie może wzmocnić Polską pozycję w relacjach z Rosjanami, dzięki wsparciu Brukseli Polska mogłaby pokazać, że to sprawa całej Unii, a nie tylko Polski. I wreszcie po trzecie, daje to możliwość skorzystania z doświadczenia innych państw przy badaniu katastrof lotniczych – mówi „Wprost" berliński adwokat Stefan Hambura, pełnomocnik części rodzin ofiar.
Z naszych ustaleń wynika, że sprawą rozporządzenia zainteresował się także premier Donald Tusk, który zlecił analizę możliwości, jakie Polsce daje ten dokument. Zapowiedział to podczas spotkania z rodzinami ofiar. – Były dwie wątpliwości. Pierwsza dotyczyła tego, że katastrofa wydarzyła się zanim rozporządzenie weszło w życie, ale okazało się, że to nie jest żadna przeszkoda. Chodzi też o to, że tupolew rozbił się w Rosji, która nie należy do UE i rozporządzenie jej nie obejmuje. I z tym może być kłopot – przyznaje nasz rozmówca w Kancelarii Premiera.
Hambura nie zgadza się z tymi zastrzeżeniami. - To nie jest żadna przeszkoda. Rozporządzenie odnosi się także do takich wypadków – mówi. Niewykluczone, że ma rację. Artykuł 3 rozporządzenia mówi bowiem, że dokument „stosuje się do badania zdarzeń lotniczych, w odniesieniu do których państwo członkowskie jest uprawnione zgodnie z międzynarodowymi normami i zalecanymi praktykami do wyznaczenia pełnomocnego przedstawiciela do udziału w badaniu." Przepis idealnie odnosi się więc do badania smoleńskiej katastrofy, w którym Polska na mocy konwencji chicagowskiej wyznaczyła swojego akredytowanego. Jest nim Edmund Klich.