Lider PO podkreślił, że mimo iż jest pod wrażeniem i ma wielki szacunek do Leszka Balcerowicza nie skorzysta z jego sugestii, aby wycofać się z podwyżek dla nauczycieli. Nie zredukuje też zasiłków chorobowych. - My nie przyjmujemy tego typu logiki. Nie ma dla mnie znaczenia, że będą wybory w 2011 r. Dla mnie ma znaczenie, że jeśli jesteśmy w stanie, a do tej pory potrafimy robić to dość skutecznie, przeprowadzać Polskę przez kryzys bez rujnowania ludziom ich życia, to będziemy tak robić - oświadczył Tusk. Jego zdaniem inwestowanie mimo kryzysu w nauczycieli jest odważne. Ocenił, że nie jest to grupa zawodowa, która ze względu na swoją wielkość mogłaby rozstrzygnąć o wyniku wyborów parlamentarnych. - Nie wygram żadnych wyborów dlatego, że dam podwyżki nauczycielom. Uważam, że musieliśmy wykonać gigantyczny wysiłek i umiejętnie tak to przeprowadzić, co nie jest łatwe, żeby te podwyżki dla nauczycieli były i nie dlatego, że chcemy kupić ich przychylność, bo są liczniejsze grupy zawodowe - zapewnił szef rządu. Zadeklarował, że jeśli trzeba będzie kogoś "dotknąć", to rząd o tym powie. Ocenił, że wiele tego typu przedsięwzięć zostało już przeprowadzonych. Przypomniał w tym kontekście o podwyżce VAT-u od nowego roku. Tusk oświadczył, że osobiście było mu przykro podejmować tę decyzję odległą od jego ideałów politycznych.
Premier mówił też o przypadającej w II połowie przyszłego roku polskiej prezydencji w UE. Zapowiedział, że nie będzie to "festiwal próżności", a ciężka praca. Poinformował, że w ramach przygotowań do naszej prezydencji będzie miał spotkanie z premierem Węgier, które obejmują przewodnictwo w Unii od nowego roku. Zapowiedział również dwa spotkania w Parlamencie Europejskim, podczas których będzie mówił o głównych zadaniach polskiej prezydencji we Wspólnocie. - Nie ukrywam, że oczekiwania wobec polskiej prezydencji są zaskakująco duże w Europie. W tym czasie niestabilnym polska prezydencja jest oczekiwana z dużą nadzieją, że będzie skuteczna. Dlatego będzie wymagała dużo pracy, ale nie dużo fajerwerków - zaznaczył szef rządu. - To będzie żmudna, bardzo ciężka harówa, a nie jakieś kampanijne spektakle - dodał.
PAP, arb