"Gest ten zwrócił uwagę na kraj, który jeszcze czeka na odpowiednią reakcję USA i innych zachodnich rządów na kryzys", jaki nastąpił w okresie świątecznym - ocenia gazeta, przypominając, że międzynarodowi obserwatorzy nie uznali wyników wyborów, w których ogłoszono zwycięstwo prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Stłumienie powyborczych protestów przez Łukaszenkę oznaczało zdaniem dziennika "natychmiastowy odwrót od tego, co niektórzy uznawali za kierowanie się w stronę liberalizacji politycznej i większej niezależności od Rosji, próbującej wiązać się z Białorusią w nowej autokratycznej unii".
"Wprawiło to także w zakłopotanie Unię Europejską, która zaoferowała Łukaszence pomoc w wysokości 3,6 mld dolarów w zamian za sprawiedliwe wybory" - pisze "Washington Post". Według dziennika pojawiła się także kwestia, czy celem umowy, zawartej między białoruskim reżimem a amerykańską administracją Baracka Obamy dwa tygodnie przed wyborami, w której Białoruś zgodziła się oddać zapasy wysoko wzbogacanego uranu, było "kupienie tolerancji Waszyngtonu dla wykroczeń Łukaszenki".
Dziennik przypomina, że administracja Obamy i jej europejscy sojusznicy niezwłocznie potępili prześladowania, m.in. w wydanym 23 grudnia wspólnym oświadczeniu amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton i szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton. "Dotychczas jednak te słowa nie pociągnęły za sobą czynów" - ocenia gazeta, podkreślając, że jednostronne kroki podjęła Polska, znosząc opłaty za wizy krajowe dla Białorusinów.
Wśród możliwych działań potępiających sytuację na Białorusi "Washington Post" wymienia m.in.: ponowne wprowadzenie zniesionego w 2008 r. zakazu wydawania wiz i zamrożenie aktywów wysoko postawionych przedstawicieli białoruskich władz. "Lista tych nazwisk mogłaby zostać poszerzona o nazwiska osób zamieszanych w powyborcze aresztowania i przyszłe procesy, a ograniczenia mogłyby dotyczyć państwowych przedsiębiorstw".
"Oferta Łukaszenki dotycząca jego skromnych zapasów uranu skłoniła administrację Obamy do zniesienia dawnego embarga na kontakty na wysokim szczeblu z reżimem, a Clinton spotkała się z białoruskim szefem MSZ. Administracja powinna teraz postawić sprawę jasno, że dopóki Łukaszenka nie wypuści kandydatów na prezydenta i innych osób osadzonych w więzieniu, Stany Zjednoczone będą unikać białoruskiego prezydenta i jego najważniejszych pomocników".
PAP