O rozmowie z Rosiakiem nie mówił
Ludwiczuk zeznając przed sądem, powiedział, że podczas wyborów nie spotkał się z żadnymi nieprawidłowościami mającymi związek z kupowaniem czy sprzedawaniem głosów wyborczych. Dopytywany przez pełnomocnika Wilda Ryszarda Skorupskiego o rozmowę i propozycje korupcyjne, jakie miał składać politycznemu konkurentowi po I turze wyborów, Ludwiczuk powiedział, że nie będzie rozmawiać na ten temat, bowiem złożył do prokuratury zawiadomienie i ona wyjaśni czy rozmowa nie została zmanipulowana.
Ludwiczuk, pełnomocnik wyborczy PO w Wałbrzychu, zrezygnował z członkostwa w Platformie na początku grudnia. Stało się to po tym, gdy sztab wyborczy kontrkandydata Piotra Kruczkowskiego - Mirosława Lubińskiego z Wałbrzyskiej Wspólnoty Samorządowej - zawiadomił wałbrzyską prokuraturę o popełnieniu "korupcji politycznej" przez Ludwiczuka. Z zawiadomienia wynika, że Ludwiczuk miał proponować pełnomocnikowi sztabu wyborczego Lubińskiego, Longinowi Rosiakowi, stanowisko wicestarosty wałbrzyskiego, a jego żonie pracę w jednej ze spółek miejskich oraz atrakcyjny wyjazd na wakacje, jeśli ten przejdzie na stronę kontrkandydata.
We wniosku, w którym rezygnuje z członkostwa w PO Ludwiczuk napisał, że Rosiak "w sposób wyrafinowany" posłużył się jego osobą. Według Ludwiczuka, celem Rosiaka było wyeliminowanie Kruczkowskiego z ubiegania się o urząd prezydenta Wałbrzycha.
Dziennikarz zeznaje
We wtorek przed sądem inny świadek Sebastian G., dziennikarz wałbrzyskiej redakcji i kandydat na radnego miejskiego, opowiadał o przypadkach korupcji wyborczej, o których słyszał lub widział. Nie chciał podać nazwisk osób, które mu o tym mówiły, które takie głosy kupowały lub sprzedawały. Sebastianowi G. zadawał pytania Jacek Grabowski, uczestnik postępowania, który - jak się okazało w trakcie rozprawy - jest również redaktorem naczelnym redakcji, w której jest zatrudniony dziennikarz.
Pełnomocnik 23 wałbrzyskich radnych miejskich i powiatowych Wojciech Tomkiewicz, który domagał się odrzucenia wniosku Wilda, pytał czy Sebastian G. nie czuje dyskomfortu, występując jako dziennikarz i kandydat na radnego, który tropił korupcję wyborczą swoich konkurentów. G. odpowiedział, że gdy widzi nieprawidłowości, to się nimi zajmuje i nie widzi tu konfliktu.
zew, PAP