Klich nie sądzi, by końcowy raport MAK zbytnio różnił się od projektu, do którego ustosunkowywali się polscy eksperci. Polskie wnioski i uwagi (150 stron) dotyczyły, jak wcześniej mówił Klich, przede wszystkim tego, że w projekcie raportu zabrakło analizy i oceny działania rosyjskich kontrolerów, a także ich rozmów zewnętrznych i wpływu tych rozmów na podjęcie decyzji o wyrażeniu zgody na próbne podejście do lądowania. Klich powiedział też, że nie miał wcześniejszych informacji o terminie przedstawienia przez MAK raportu. - Nie dostałem żadnej informacji w tej sprawie. Nie wiem też nic o tym, by planowany był mój wyjazd do Moskwy, ale jeśli będzie taka konieczność oczywiście jestem gotów pojechać - dodał.
MAK przedstawi swój raport w sprawie katastrofy smoleńskiej w środę o godz. 10. Dokument zaprezentuje przewodnicząca MAK Tatiana Anodina. Zostanie on też zamieszczony na stronie internetowej MAK w dwóch wersjach językowych: rosyjskiej i angielskiej.
Cały czas trwają prace nad raportem polskiej komisji wyjaśniającej okoliczność katastrofy, której przewodniczy szef MSWiA Jerzy Miller. Jak mówiła niedawno rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak, są one zaawansowane. Wcześniej Miller mówił, że realnym terminem zakończenia prac jest styczeń 2011 r. Pod koniec grudnia Klich powiedział też, że w jego opinii raporty polski i rosyjski będą zbieżne w części dotyczącej m.in. działań załogi. Jak mówił również, zgadza się z tezą, iż więcej problemów mających wpływ na tragedię było po stronie polskiej.
zew, PAP